W deszczowy dzień w Nowym Jorku – zimny prysznic (ocena 6/10)

Jeżeli jeden ze słabszych filmów jest tak dobry, to niewątpliwy dowód na reżyserski artyzm Woody Allena.
Gatsby (Timothée Chalamet) na małej amerykańskiej uczelni poznaje uroczą, ale i bogatą studentkę dziennikarstwa Ashleight (Elle Fanning). Gdy ta dostanie propozycję ekskluzywnego wywiadu ze znanym reżyserem jadą wspólnie do Nowego Jorku. Tam ich związek stanie pod znakiem zapytania.
Film jest przegadany, z bardzo przeciętnym scenariuszem, w którym niewiele się dzieje. Początkowo to irytuje, a brak zwrotu akcji, czy jakieś poważniejszej intrygi, to w końcu Woody Allen, rozczarowuje. Ale reżyser utrzymując specyficzny klimat, podkreślony muzyczką w tle, wciąga widza w wykreowany świat. A jest on połączeniem studenckiej młodości, artystycznego wypalenia i celebryckiego blichtru. Im bliżej końca tym ciekawsze sceny, przydługawe dialogi zastępuje suspens, jak chociażby wyznanie matki bohatera, czy też powrót żony, gdy kochanka już prawie rozebrana.
Jak się dłużej zastanowić to mistrzostwo Allena wynika z zastosowaniu typowo filmowych środków wyrazów: oprócz muzyki, dopracowana w każdym detalu jest scenografia i kostiumy. Uniwersalizmu historii dodaje niejednoznaczność czasu akcji, chociaż wydaje się że Allen stawiając na współczesność pozostaje sentymentalnie w ubiegłym wieku. Wydźwiękiem tego jest również tempo filmu, zapewne dla młodszego widza niezbyt atrakcyjne. Trudno więc spodziewać się większych sukcesów kasowych tychże produkcji.
Lokalizacyjnie, po wielu eksperymentach, Allen wraca tam gdzie czuje się najlepiej, czyli do Nowego Jorku. Ale nie przypadkowo jest to deszczowe miasto, a akcja przenosi się natychmiast do zamkniętych pomieszczeń. Woody jest prorokiem biorąc pod uwagę jaki zimny prysznic mu amerykańska opinia publiczna zafundowała. Zresztą wątki autobiograficzne pojawiają się jak na dłoni, a postać reżysera który nie może patrzeć na swój nowy film, tak bardzo oczekiwany, jest tego najlepszym wyrazem.
Woody Allen jest absolutnym mistrzem w prowadzeniu aktorów. Pod jego skrzydłami nie ma złej kreacji. Tym razem na pierwszy plan wysuwa się nowa gwiazda, rehabilitująca się za homoseksualną scenę z brzoskwinią („Tamte dni, tamte noce”), Timothée Chalamet – chociaż ten po wybuchu afery nieładnie zdystansował się do reżysera. Partneruje mu urocza, jednak słodka również aktorsko Elle Fanning. Świetna jest ze swoimi wielkimi oczami Serena Gomes.
Fani kina, a filmów Woody Allena w szczególności w tych wszystkich pozornie zbyt długich dialogach odkryją wiele smaczków, zarówno z jego życia osobistego, jak i doświadczeń reżyserskich. Niestety dystrybucja tego filmu napotkała sporo problemów, właśnie z powodu oskarżeń wobec reżysera odnośnie zachowań wobec kobiet. W Polsce na szczęście film bez większych problemów trafia do dystrybucji, w charakterystycznym dla filmów tego reżysera okresie wakacyjnym.
Plusy:
klimat
aktorstwo
muzyka
scenografia i kostiumy
lepsze sceny w drugiej fazie filmu
powrót do NJ
autobiograficzne podteksty
Minusy:
przeciętny scenariusz
przegadane
mało ciętych żartów
amerykańskie problemy z dystrybucją
Zwiastun:
tytuł oryginalny: A Rainy Day in New York
polska premiera: 26 lipca 2019
dystrybucja: Kino Świat
produkcja: USA
rok: 2019
gatunek: dramat
reżyseria i scenariusz: Woody Allen
zdjęcia: Vittorio Storaro
obsada: Timothée Chalamet, Elle Fanning, Selena Gomez, Jude Law, Diego Luna