Z pianą na ustach – wścieklizna (ocena: 6/10)
Już dla samego motywu psa przynoszącego piwo z lodówki warto obejrzeć tę bałtycką koprodukcję, z polskim wkładem realizacyjnym, trafiającą do dystrybucji ze zbyt długim, dwuletnim opóźnieniem.
Didzis, były policjant, zajmuje się tresurą psów. Jego domowy psiak jest tak wyćwiczony, że potrafi otworzyć lodówkę i przynieść do łóżka puszkę piwa, którą zresztą chętnie chłepce. Skarb nie pies. Żona Didzisa pracuje jako masażystka, ponętna na zaloty siedemnastoletniego pływaka. Gdy dojdzie do niepozornej stłuczki mąż zacznie podejrzewać zdradę. To uruchomi spiralę zdarzeń, w których nie wiadomo czy niebezpieczniejsze jest zarażone wścieklizną zwierzę, czy zdeterminowany człowiek.
Stosunkowo prosta historia opowiedziana w klimatyczny sposób. Wymaga uwagi widza, bo ważne dla rozwoju fabuły są szczegóły. Ich odkrywanie jest wyzwaniem dla widza, dającym jednak satysfakcję. Prezentowani bohaterowie są wyraziści, chociaż w pewnym stopniu tragiczni. Także w ich przypadku przeszłość jest odkrywana bardzo subtelnie. Ważnym elementem są zwierzęta, ich instynkty, zachowania, interakcje z człowiekiem. Pod tym względem jest do przemyślany i dopracowany film. Może się spodobać osobom, które na co dzień mają do czynienia ze zwierzętami.
Mimo, że film jest thrillerem to tempo jest wolne. Mocniejsze sceny i tak są łagodzone, przerywane, wyciszane. Momentami to wręcz kino kontemplacyjne, psychologiczne. Aż dziwne, że tak wiele udało się zmieścić w krótkiej fabule. To też zaleta, że nie przedłużano czasu trwania ponad miarę, chociaż końcówka wydaje się zbyt niedopowiedziana.
To niskobudżetowe kino, z kameralnymi zdjęciami, ograniczonymi środkami fizycznymi. Napięcie buduje odpowiednio dobrany, ale nie nachalny motyw muzyczny. Istotny jest wkład polskich wykonawców: za muzykę odpowiada Mikołaj Trzaska, za montaż Agnieszka Glińska, za charakteryzację Agnieszka Hodowana. Film ma klimat polskiej szkoły filmowej, takiej sprzed trzydziestu lat.
Zapewne również dlatego trafił do polskich kin, w końcu dostał dofinansowanie PiSF. Szkoda że ze sporym, bo prawie dwuletnim opóźnieniem, i mało znanym dystrybutorem, co wymusza pojedyncze seanse. Wcześniej film został doceniony na festiwalu w Moskwie. Ale na żadnym z polskich festiwalu nie zagościł. Dziwne w sumie.
Plusy:
ciekawy scenariusz
psychologia postaci
dogłębne ukazanie natury zwierząt
odpowiednio dobrana muzyka
Minusy:
monotonne tempo
zbyt niedopowiedziane zakończenie
konieczność zauważania szczegółów
ograniczona i spóźniona dystrybucja
Zwiastun:
tytuł oryginalny: Ar putām uz lūpām
polska premiera: 28 czerwca 2019
dystrybucja: Madness
produkcja: Litwa, Łotwa, Polska
rok: 2017
gatunek: dramat
festiwale: wyróżnienie na Festiwalu w Moskwie
reżyseria: Janis Nords
scenariusz: Matthew A. Gossett, Janis Nords
montaż: Agnieszka Glińska
muzyka: Mikołaj Trzaska
charakteryzacja: Agnieszka Hodowana
obsada: Vilis Daudzins, Ieva Puke, Raimonds Celms, Indra Brike, Jeļena Sigova