X-Men: Mroczna Phoenix – ruda walczy jak szalona (ocena 6/10)
Jeżeli w zamiarach był to projekt na bardziej ambitny film to nadzieja zanika z każdym kolejnym zdewastowanym helikopterem.
Ośmioletnia Jean podróżując ze swoimi rodzicami samochodem grzecznie prosi o zmianę stacji radiowej. Niestety matka jeszcze nie wie czym grozi rozdrażniona ruda istota. Efektem wypadek samochodowy, z którego Jean, w przeciwieństwie do rodziców, wychodzi bez szwanku. Sierotę zabiera facet na wózku i wiezie do zamku z dziwnymi lokatorami, nic sobie nie robiąc z uwag dziecka o ryzyku przebywania z nią pod jednym dachem. Mija 15 lat i ekipa X-Menów, a może bardziej X-Womenów (jedyny żart w całym filmie), wyrusza z misją na pomoc będącej w opałach załodze statku kosmicznego. Tam dochodzi do uratowania całej ekipy przez Jean (już w roli Sophie Turner) przyjmującej na swoją urodziwą klatę szokującą dawkę kosmicznej energii. Po powrocie wiadomo, że nie obejdzie bez skutków ubocznych.
Przez długi okres można odnieść wrażenie, że twórcy kończąc tę popularną serię mieli ambicje stworzyć film bardziej rozbudowany charakterologicznie. Sprzyja temu angaż Sophie Turner, która próbuje odgrywać jakąś rozbudowaną psychologicznie rolę. Niestety na wiele jej nie pomaga scenariusz, który nie pozwala poznać ani genezy, ani motywacji postaci. Także jej potyczki nie mogą budzić zbyt wielu emocji, jak w początkowej scenie wykaraskała się z objęć wielkiej kosmicznej energii. Próżno również emocjonować się wątkiem samego sensu funkcjonowania szkoły, a szczególnie praktyk jej pomysłodawcy. Na to również brakuje pomysłu, chociaż próby jakieś były.
W sposób nieunikniony film traci więc wątki psychologiczne na rzecz typowej w tego rodzaju produkcjach „nawalanki”. Ale przynajmniej efektownej, chociaż może powtarzalnej. Każda kolejna demolka robi co prawda coraz mniejsze wrażenie, ale trzeba przyznać że twórców nie brakuje inwencji i pomysłowości. Są w tym filmie w końcu sceny na autostradzie, w kosmosie, pociągu, na wiejskiej farmie, czy w centrum miasta. Wszystko co prawda kończy się podobnie i jest do bólu przewidywalne – ale jak ktoś lubi tego rodzaju kino, to raczej nie wymaga niczego więcej. Szczególnie, że poziom efektów specjalnych jest bardzo wysoki. A wszystko uzupełnia wręcz perfekcyjna realizacja dźwięku (warto do IMAXu) i muzyka samego Hansa Zimmera. Może jedynie efektów 3D brakuje, ale to zaczyna być coraz częstszy mankament w przeładowanych efektami specjalnymi produkcjach. Chwała natomiast twórcom, że nie przedłużali ponad siły i zamknęli się w dwóch godzinach – koledzy od Avengersów mogliby brać przykład.
Zgodnie z tytułem (oryginalny „Dark Phoenix” jeszcze lepiej to oddaje) ostatni film serii jest mroczny. Ale chyba za bardzo. Konsekwencją jest praktycznie brak poczucia humoru i zminimalizowanie postaci bardziej groteskowych. Tutaj jest tak poważnie, że aż boli. A tym samym nudzi i nie angażuje. Chyba nawet wśród fanów X-Menów przeważa rozczarowanie. Ostatni film serii zasłużył na lepszą produkcję. Ale obiektywnie nie jest filmem złym. Do obejrzenia. Do zapomnienia. Jeśli już się wybierać to koniecznie do IMAXa i koniecznie na wersję z napisami (jest mocna), niekoniecznie natomiast 3D.
Plusy:
dźwięk i muzyka
efekty specjalne
mroczny, poważny klimat
przyzwoita Sophie Turner i demoniczna Jessica Chastain
Minusy:
słaba reżyseria (cóż, ze scenarzysty reżysera nie zrobisz)
brak pomysłu na genezę zła bohaterki
przejście w totalną nawalankę
płytkie dialogi
bez poczucia humoru
zbyt duże oczekiwania na zakończenie serii
pożądana znajomość poprzednich filmów o X-Menach
mało efektów 3D
Zwiastun:
Tytuł oryginalny: Dark Phoenix
Produkcja: USA
Rok: 2019
Polska premiera: 30 listopada 2018
Gatunek: science-fiction
reżyseria i scenariusz: Simon Kinberg
zdjęcia: Maurio Fiore
montaż: Lee Smith
muzyka: Hans Zimmer
obsada: Sophie Turner, Jessica Chastain, James McAvoy, Michael Fassbender, Jennifer Lawrence, Nicholas Hoult, Tye Sheridan, Alexandra Shipp, Evan Peters