Berlin, Barcelona – psy wojny (ocena: 4/10)
Takie filmu powinni wyświetlać za karę zbyt pretensjonalnym kinomanom. Chyba tylko na warszawskim przeglądzie kina hiszpańskiego możliwy był komplet widzów.
Czwórka dawnych studenckich przyjaciół robi urodzinową niespodziankę przyjacielowi mieszkającemu w Berlinie. Zaskoczony 35-latek znika drugiego dnia i pozostawia całą ferajnę zdaną na siebie. Wolny czas sprzyja rozdrapywaniu ran i osobistych problemów.
Każdy z bohaterów ma swoją historię, najczęściej mało przyjemną, ale co gorsza dla tego filmu - mało interesującą. Kolejne odkrywanie tajemnic zupełnie nie angażuje widza, a film ciągnie się jak włoskie spaghetti. Współgra z tym warstwa realizacyjna: bliskie zbliżenia, zamknięte pomieszczenia, rwane dialogi. Jeżeli kogoś zachęci tytuł to będzie dodatkowo rozczarowany. Wygląda jakby film toczył się w Radomiu i reżyser celowo nie wychodził na zewnątrz z braku miejskich atrakcji.
Nuda jaką przeziera cały film może co najwyżej skłaniać do ogólnożyciowych przemyśleń. Jednym z nich jest kwestia wyrastania z czasów studenckich, gdy każda szalona wizyta i okazja do imprezy z przyjaciółmi była mile widziana. Ale w dojrzałym życiu nieproszeni goście są zazwyczaj kłopotem burzącym uporządkowany porządek dnia. Marny to prezent urodzinowy - taka niespodziewana wizyta.
Druga kwestia to rozpad związków podczas urlopu. Dopóki para/małżeństwo żyje w codziennym rygorze: praca, dzieci, hobby – to wszystko jest OK. Ale przyjdzie wyjazd urlopowy, konieczność spędzenia z partnerem wolnego czasu i wychodzą rzeczy które denerwują: różnice poglądów, wzajemne pretensje. Nic dziwnego, że według statystyk najwięcej rozwodów powodują kłótnie podczas wyjazdów urlopowych (wspólnych rzecz jasna). Także w tym filmie wspólny wypad przyjaciół do innego miasta, który w zamierzeniu miał być odskocznią, kończy się uwewnętrznianiem wzajemnych pretensji.
Film, zapewne ze względu na styl znalazł uznanie środowiska hiszpańskich krytyków i zebrał tam nagrody. W Polsce miał szczęście, bo pokazy na Tygodniu Kina Hiszpańskiego to gwarancja zainteresowania widzów. Seanse w normalnej dystrybucji raczej już nie wzbudzą większego zainteresowania. A jeśli kogoś zachęcą pozytywne opinie to mogą czekać go katusze na niewygodnych siedziskach kin studyjnych.
Plusy:
konstatacje o ryzyku wyjazdów urlopowych
scena dialogu kobiet
Minusy:
nie ciekawi bohaterowie, nie ciekawe perypetie
klaustrofobiczne sceny
nużące tempo
Zwiastun:
tytuł oryginalny: Les distàncies
polska premiera: 5 kwietnia 2019
produkcja: Hiszpania
rok: 2018
gatunek: dramat
reżyseria: Elena Trapé
scenariusz: Elena Trapé, Miguel Ibáñez Monroy, Josan Hatero
obsada: Alexandra Jiménez, Miki Esparbé, Isak Férriz, Bruno Sevilla, Maria Ribera