Biały kruk – Rudolf Nuriejew (ocena: 5/10)
Jak na renomę Ralpha Fiennesa – tym razem bardziej reżysera niż aktora, to rozczarowanie. I to spore.
Wybiórcza biografia radzieckiego tancerza Rudolfa Nuriejewa ukazująca początki kariery, a także okres wielkiej sławy. Główny nacisk położony jest na problemy wynikające z ograniczeń wolności i swobody w Związku Radzieckim. Mało brakowało, aby nierozsądną decyzją został prowincjonalnym artystą. Gdy już został światową gwiazdą jego czerwoni opiekunowie wciąż trzymali łapę na każdym kroku ograniczając swobodę i wolność.
Wątek polityczno-wolnościowy był oczywiście ważny w biografii Nuriejewa, ale takie ograniczenie biografii do tego tematu nie sprzyja atrakcyjności filmu, który staje się chaotyczny i wybiórczy Wyróżniają się właśnie sceny „polityczne”, w tym finałowa – lotniskowa. Za mało jest o samej karierze, przygotowaniach, życiu osobistym tancerza. Tak znakomity aktor jak Ralph Fiennes tym razem nie sprostał reżyserskiemu wyzwaniu co przejawia się w słabej kompozycji filmu. Idea ukazania nieludzkiego systemu w komunistycznym kraju trochę go zaślepiła. Zgubił konieczność ukazania determinacji i charyzmy głównego bohatera. A nawet w tych nielicznych dobrych scenach widać, że balet niszczy jakiekolwiek zacietrzewienie polityczne łącząc ludzi o różnych światopoglądach.
Przyczyny słabego scenariusza można upatrywać w oparciu o wersję książkowa, która w łatwiejszy sposób może łączyć wiele aspektów biografii. W filmie umiejętność odpowiedniego rozłożenia akcentów jest dużo trudniejsza i nie jeden reżyser się na tym potknął. Ale, że Fiennes aż tak słabo się spisze – to jednak spore rozczarowanie. Może zamiast angażować się po raz kolejny aktorsko (zagrał nauczyciela tancerza), mógł przemyśleć kompozycję scenariusza.
Tym bardziej szkoda, że ukraiński aktor Oleg Ivenko pasuje jak ulał do tej roli i w wielu momentach robi znakomite wrażenie, zarówno wizualnie, jak i aktorsko. Może właśnie dlatego że bardziej niż aktorem jest tancerzem. Problem, że nie ma spójnego i pełnego scenariusza żeby wybrzmieć na miarę charyzmy postaci, którą odgrywa. To niestety tylko wycinek biografii i to taki, który od tancerza był najmniej zależny. Karierę zrobił jednak swoją determinacją, talentem i pracowitością, o czym prawie w filmie się zapomina. Już nie wspominając o życiu osobistym i orientacji seksualnej aktora, co zasygnalizowane jest tutaj żenująco niepotrzebną sceną męskiej nagości.
Trzeba jednak zauważyć, że sam obraz ustroju totalitarnego jest trafny, a jednoznacznie negatywne ukazanie radzieckich urzędników i służbistów jak najbardziej uzasadnione faktami historycznymi. Tylko, że to nie powinien być główny temat biografii tak znakomitego artysty.
Najbardziej brakuje scen tanecznych. Te które są – wyszły wręcz porywające. Ale czasu starczyło na ledwie cztery na krzyż. Znakomicie zrealizowanych, z wymyślnym prowadzeniem kamery i maestrią tancerską. Dla zwolenników baletów mógłby to być rarytas, cóż z tego jak główny wątek wypchnął temat samego tańca na margines. Filmów o znamienitych tancerza było już wiele i są one często samograjem, jak chociażby „Tancerz”, czy też ostatnio hiszpański „Yuli”, że już o kultowym „Czarnym łabędziu” nie wspominając, bo zestawienie go w jednym szeregu z filmem Fiennesa wywołuje litość dla tego reżysera.
Plusy:
realizacja scen tanecznych
jasny przekaz polityczny
Oleg Ivenko
Minusy:
monotonna fabuła
dziurawa kompozycja historii
nieudana adaptacja książkowa
za mało tańca i muzyki
zbyt surowe zdjęcia
Zwiastun:
tytuł oryginalny: The White Crow
polska premiera: 29 marca 2019
produkcja: Wielka Brytania
rok: 2018
gatunek: biograficzny
reżyseria: Ralph Fiennes
scenariusz: David Hare i Julie Kavanagh na podstawie książki Julie Kavanagh „Rudolf Nureyev: The Life”
zdjęcia: Mike Eley
muzyka: Ilan Eshkeri
obsada: Oleg Ivenko, Ralph Fiennes, Louis Hofmann, Adèle Exarchopoulos, Sergei Polunin