Girl – seksualność (ocena: 5/10)
- Woda i Ogień w kinie Luna
- 25 mar 2019
- 2 minut(y) czytania

Śpieszmy się oglądać takie filmy z własnej, nie przymuszonej woli, bo jak Wiosna dojdzie do władzy – będą obowiązkowe.
Lara chce zostać tancerką. Problem jednak nie w samym tańcu (chociaż od razu sygnalizowane są problemy ze stawami), bo do niego ma talent i pasję, a w fizjonomii. Jeden mały szkopuł powoduje, że kwestia jest bardzo skomplikowana. Brak piersi i obwiązywanie pasa – sugeruje w czym tenże szkopuł tkwi.
To że problem braku akceptacji swojej seksualności występuje - jest oczywiste. Często prowadzi do osobistych tragedii, a nawet samobójstw, głównie ze względu na brak zrozumienia społecznego. Ale czy tego typu filmy pomogą w zrozumieniu psychiki ludzi z takimi problemami – to już sprawa wątpliwa. To raczej filmy dla wąskiego grona odbiorców zafascynowanych ideologią, która jest w ostatnich tygodniach w Polsce na ustach wszystkich komentatorów i polityków.
To co razi najbardziej w belgijskiej produkcji to jej dosłowność, co jest wadą większości filmów gatunku LGTB (szczególnie tych o homoseksualistach). Przejawia się to nawet w warstwie słownej, gdy ze szczegółami opisywane są ryzyka operacji zmiany płci, a co gorsze w wersji wizualnej – gdy dosłownie ukazuje się męskie genitalia. Szczytem braku smaku jest ostatnia scena, która miała za zadanie wstrząsnąć, a jedynie obrzydza. Jeżeli środowisko LGTB naprawdę chce przekonać do siebie neutralnych światopoglądowo to powinno kręcić subtelne obrazy w stylu „Tajemnica Brokeback Mountain”, a nie takie bezpośrednie seksualne agitki filmowe. Czy dla kogoś będzie zaskoczeniem, że reżyser jest homoseksualistą i również miał w dzieciństwie problemy z akceptacją? To czuć w tym filmie, stąd właśnie utracono szansę na obiektywną analizę zjawiska.
Film jest propozycją dla odbiorców kina artystycznego: monotonnego, opartego na ujęciach, ciszy, klimacie. To ma oddawać szarość życia, powtarzalność dni i rosnące napięcie bohatera (bohaterki?). Nie ma tutaj miejsca na dynamicznego sceny, zwroty akcji, błyskotliwe dialogi. Film celowo nudzi, aby oddać nastrój codzienności. Pod względem realizacyjnym przypomina obraz dokumentalny. Należy jednak pochwalić ujęcia operatorskie, szczególnie sceny ćwiczeń tanecznych są bardzo sprawnie i z wyczuciem sfilmowane.
Wisienką na tym zakalcu jest znakomita rola zaledwie 15-letniego Victora Polstera, z którego aż wypływa dziewczęcość. Tyle, że budzi ona kontrowersje ze względu na nagie sceny niepełnoletniego chłopaka. Jak widać środowisko LGTB nie potrafi się opanować.
Film bardzo przychylnie przyjęty w Europie (nagrody, pochwały) pojechał do Stanów jako kandydat na nieanglojęzycznego Oscara i tam dostał potężną dawkę krytyki. O nagrodzie już nie mogło być mowy, a reżysera musiała brać w obronę niemiecka tancerka Nora Monsecour, której historia była kanwa scenariusza.
Plusy:
zdjęcia
Victor Polster
oddanie monotonii codzienności
Minusy:
zbytnia dosłowność
sceny nagości
obrzydliwa scena finałowa
monotonne tempo
brak wyczucia reżyserskiego (debiut, zaangażowanie homoseksualne)
kontrowersje wokół filmu i reżysera
Zwiastun:
Polska premiera: 22 marca 2019
Dystrybutor: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty (a jakże)
Produkcja: Belgia
Rok: 2018
Gatunek: dramat
reżyseria: Lukas Dhont
scenariusz: Lukas Dhont, Angelo Tijssens
obsada: Victor Polster, Arieh Worthalter, Oliver Bodart, Tijmen Govaerts, Katelijne Damen
Comments