Arktyka – walka o życie (ocena 7/10)
Jedna z ciekawszych propozycji w tak popularnym, że już doczekał się swojej nazwy „film survivalowy” - gatunku. Samotna walka o życie. Bez jakiegokolwiek kontaktu, bez podstawowych środków do życia.
Arktyka. Rozbity samolot, którego kokpit jednak pozwala na zamieszkanie i przeczekanie mroźnych nocy. Zarośnięty człowiek próbujący przeżyć. Rytm jego życia ustala pikający zegarek, jedna z niewielu elektronicznych rzeczy jaka mu pozostała. Codzienne powtarzalne czynności: łowienie ryb, tworzenie na śniegu ogromnego napisu „SOS”, analiza mapy, próba nawiązania kontaktu, wypatrywanie ratunku, ochrona przed arktycznymi zwierzętami. Można mając doświadczenie przeżyć kilka dni, może tygodnie, ale na dłuższa metę arktyczne warunki nie pozwolą na przetrwanie. Wcześniej czy później trzeba będzie podjąć większe ryzyko. Ale trzeba być do tego przygotowanym.
W przypadku tego rodzaju filmów nie sposób uniknąć porównań, ponieważ wszystkie one mają podobny potencjał, ale i sporo pułapek. „Arktyka” pod względem sytuacji w jakiej znalazł się bohater najbardziej przypomina „127 godzin”, a może nawet „Cast Away”, a pod względem lokalizacji „Pomiędzy nami tylko góry” i „Alive, dramat w Andach”. Cechą charakterystyczną filmu islandzkiego reżysera Joe Penna (znanego bardziej ze swoich pomysłów realizowany z yuotube) jest ograniczenie czasowe. Otóż bohatera poznajemy już po zaistniałej sytuacji. Nie ma tutaj wstępu, przed wypadkiem, nie ma możliwości poznania go wcześniej, nawet nie wiadomo ile czasu minęło od katastrofy – czy ma on zdolności do przetrwania, czy też zdążył je nabyć. Bo nawet sposób łowienia ryb wskazuje, że nie jest postacią przypadkową. Podobnie zresztą jest z zakończeniem, które można różnorako interpretować. Reżyser pozostawia sporą dozę do interpretacji widza, co jednak nie przeszkadza identyfikować się z walką człowieka o przetrwanie.
Problemem jaki doskwiera tego rodzaju filmom jest znużenie. Początkowo sytuacja jest intrygująca, ale jak się pokazuje kolejny taki sam dzień to powoli napięcie opada. Niezbędne są więc zwroty akcji, ale w miarę rozsądnie dawkowane, tak aby zachować klimat i poczucie realności wydarzeń – co jest konieczne w wiarygodności tego rodzaju historii. Penna ma tego świadomość, pytanie jedynie czy nie przesadził. Niektóre motywy zaczynaj być mało prawdopodobne, a ich nasilenie zbyt intensywne. To może razić szczególnie w końcówce. Acz jest ona niezwykle emocjonująca i angażująca.
Kolejne wyzwanie tego rodzaju filmów to brak dialogów – tłumacz się tutaj nie napracować. Co prawda można jak Tom Hanks w „Cast Away” rozmawiać z piłeczką, ale jak w „127 godzin” z samym sobą, jednak bohater „Arktyki” do takich czułości nie ma skłonności – to twardy facet, zaprawiony w bojach. On również po pierwszym zwrocie akcji dostanie towarzystwo, jednak nie do końca będzie je mógł wykorzystać do konwersacji. Aby zastąpić czymś dialogi Penna stosuje dość nachalny podkład muzyczny. Dużo lepiej wykorzystuje dźwięk – słuchać prawie wszystko: wiatr, śnieg, a nade wszystko pikający dźwięk zegarka (aż momentami ma się wrażenie, że ktoś na sali nie wyłączył telefonu).
Być przez cały film na ekranie to również wyzwanie dla aktora. Podjął się tego trudu duński aktor Mads Mikkelsen. I jest wiarygodny głównie dlatego, że nie próbuje grać, a próbuje faktycznie walczyć o życie. Przez to jest wiarygodny, nie przyciąga widza nadmierną mimiką, czy ekspresją. To raczej robot perfekcyjnie wykonujący swoje zadanie. Dopiero w skrajnej sytuacji się zezłości, na przykład na mapę.
Ze względu na lokalizację to okazja do wysmakowanych zdjęć. Biała Arktyka to wdzięczny krajobraz dla operatora, co zostało tutaj wykorzystano. Świetnie również ukazano klaustrofobiczne sceny, jak w kokpicie, czy też jamie śnieżnej.
Wszystko to składa się na pochwałę dla reżysera, co do którego, ze względu na charakter jego dotychczasowej działalności, można było mieć obawy. Poradził sobie jednak z takim trudnym, pełnoformatowych projektem nad wyraz poprawnie. Od wyboru castingowego, po całą realizację filmu. Nawet dopatrując się drobnych mankamentów scenariuszowych powstał bardzo solidny film, który jeżeli wpadnie w zapomnienie, to tylko przez pewien przesyt filmów gatunku „survival”.
Zdecydowanie nad wyraz są natomiast głosy, które się pojawiły może dlatego że film pokazano nawet na festiwalu w Cannes, o proekologiczny wydźwięk. To po prostu Arktyka - tutaj było zimno od zawsze, a działalność człowieka tutaj nie dociera.
Dziwi trochę, może ze względu na kraj produkcji, że film został potraktowany przez polskiego dystrybutora po macoszemu. Trafia po dłuższym czasie do repertuaru (dobrze że przynajmniej na mroźny luty), w dodatku w mocno ograniczonej dystrybucji, bez jednej z ważniejszych ze względu na karty Unlimited sieci. A to film zdecydowanie do obejrzenia w multipleksie, przy dobrym dźwięku, a nie w jakimś kinie studyjnym.
Plusy:
Mads Mikkelsen
ograniczenie czasu akcji do samej walki o przetrwanie
mocne zwroty akcji
dźwięk
zdjęcia
nadspodziewanie dobra reżyseria
Minusy:
nachalna muzyka
wątpliwe prawdopodobieństwo niektórych wydarzeń
zbyt wąska dystrybucja kinowa
Zwiastun:
Tytuł oryginalny: Arctic
Polska premiera: 1 lutego 2019
Dystrybutor: Akson Dystrybucja
Produkcja: Islandia
Rok: 2018
Gatunek: survivalowy
Festiwale: Cannes, Nowe Horyzonty Wrocław
reżyseria: Joe Penna
scenariusz: Joe Penna, Ryan Morrison
obsada: Mads Mikkelsen, Maria Thelma Smáradóttir