Płomienie – koreański kandydat do Oscara (ocena 4/10)

Gdyby sugerować się li tylko ocenami krytyków chodzenie do kina byłoby prawdziwą męką pełną pretensjonalnych i nudnych produkcji. Takich jak ten wychwalany koreański kandydat do Oscara.
Bohater filmu Lee Jong-su – znany wszystkim polskim widzom koreański aktor Ah In Yoo spotyka dziewczynę z dzieciństwa Shin Hae-mi równie znane koreańskie nazwisko: Jong-seo Jun. Co prawda w pierwszej chwili nie poznaje dziewczyny wywijającej w kusej spódniczce balonami, ale po wytłumaczeniu o operacji plastycznej zaprasza ją na kawę, a finalnie – tj. na samym początku filmu – lądują w łóżku. Dziewczyna prosi go o pomoc w trakcie swojej nieobecności – wyjazd do Afryki, i opiekę nad kotem, starannie ukrywającym fakt swojego istnienia. Po powrocie z Afryki pojawia się konkurent do serca Shin – Ben (pozdrowienia dla Bena Jerzmanowskiego), facet jeżdżący najnowszym modele Porsche. Jong-su ma również inne problemy – jego ojciec został oskarżony, a nie broni się w sądzie dość skutecznie.
Myliłby się ktoś, że wiele się dzieje na ekranie. Wprost przeciwnie – przez pierwsze półtorej godziny nie dzieje się praktycznie nic, jeżeli nie liczyć aktów onanizmu, czy palenia marihuany. A potem następuje coś w stylu filmów Lyncha, tylko w zwolnionym tempie: ktoś znika, nie wiadomo czy w ogóle istniał(a), a najważniejszym dylematem jest istnienie studni w wiosce z dzieciństwa. No i kot – czy w końcu się objawi na ekranie. Trzeba mieć trochę nie po kolei w głowie, żeby emocjonować się tym scenariuszem. Powstał on na podstawie krótkiego opowiadania japońskiego pisarza Harukiego Murakamiego. I to widać – bo nadmiernie rozbuchany do dwuipółgodzinnego filmu razi dłużyznami i brakiem akcji.
Realizacyjnie jest to typowe kino azjatyckie: długie ujęcia, sporadyczne dialogi, przedłużane sceny. Zdecydowanie wyróżniają się tutaj zdjęcia operatorskie. Film jest kolorowy, wyrazisty, tyle że nudny. Na uwagę zasługuje również muzyka w kilku, szczególnie odważniejszych scenach (tak - Jong-seo Jun pokazuje swoje piersi). Fani tego typu kina powiedzą, że został zbudowany odpowiedni klimat, wszyscy pozostali będą walczyli z sennością.
Był to dla nas trudny seans również ze względu na okoliczności. Dotarliśmy w ostatniej chwili do kina Amondo i przypadło nam miejsce w pierwszym rzędzie. W dodatku w nowej sali (Amondo stało się multipleksem) fotele są równie niewygodne co w starej. Przesiedzenie ponad dwie godziny w takich warunkach to poświęcenie. Gwoli prawdy trzeba dodać, że tylko jedna osoba wyszła. Większość więc była przygotowana na takie kino. My wyszliśmy zmasakrowani i żaden Oscar dla tego filmu, czy kolejna entuzjastyczna recenzja tego nie zmieni. Szczerze odradzamy.
Plusy:
kot
zdjęcia
rarytas dla fanów prozy Murakamiego i zwolenników azjatyckich klimatów
Minusy:
scenariusz
przedłużanie scen
dialogi
niewykorzystany kontekst społeczny
148 minut
Zwiastun:
Tytuł oryginalny: Beo-ning
Polska premiera: 28 grudnia 2018
Dystrybutor: Aurora Films
Produkcja: Korea Południowa
Rok: 2018
Gatunek: thriller
reżyseria: Chang-dong Lee
scenariusz: Chang-dong Lee, Jung-mi Oh na podstawie opowiadania Harukiego Murakamiego
obsada: Ah In Yoo, Steven Yeun, Jong-seo Jun, Soo-kyung Kim, Seungho Choi