Hashima – kopalnia niewolników (ocena 5/10)

Koreańska produkcja. Poszło dużo środków, ale efekt przyprawia bardziej o ból głowy.
Akcja toczy się pod koniec II Wojny Światowej na tytułowej wyspie, która jest w całości kopalnią węgla. Koreańczycy okupowani przez Japonię traktowani są okrutnie: pracują w ekstremalnie trudnych warunkach, dostają głodowe wynagrodzenie od którego wszystko jest potrącane, do pracy zmuszą się dzieci, a kobiety do nierządu w zorganizowanym domu publicznym. Tylko, że wojna zmierza ku końcowi – pojawiają się plotki o nowej wielkiej bombie stworzonej przez Amerykanów, Koreańczycy czują możliwość wyswobodzenia się z więzów.
Sama historia jest bardzo rwana. To typowe dla azjatyckiego kina, gdzie zbyt często forma jest ważniejsza od samej fabuły. Także tutaj jest dużo problemów z rozplanowaniem scen, no i zupełnie niepotrzebnie rozwleczono tę produkcję do ponad dwóch godzin.
Nie łatwo jest również rozpoznać bohaterów. Niby są tutaj charyzmatyczne postacie (na przykład dziewczynka), ale ich losy nie do końca zostały pokazane linearnie. Generalnie panuje tutaj chaos, potęgowany przez trudności z rozpoznaniem aktorów przez europejskiego widza. Nie jest to więc łatwy film w odbiorze, mimo że jest kierowany do szerokiej widowni – w końcu tematyka wojenno-sensacyjna. Jednak finalnie trudno odróżnić, czy to kino wojenne, sensacyjne, katastroficzne, czy też może subtelny dramat społeczny.
Najciekawiej, tylko że trochę humorystycznie - jest tutaj ukazane tłumaczenie pracownikom – generalnie więźniom, jak to wiele dostają od pracodawcy – coś na wzór współczesnej korporacji, tylko że wszystko będzie im potrącane z pensji. Jak nie bieżącej – bo może nie starczyć, to kolejnej. To najbardziej luźny fragment filmu – ale może najlepszy.
Środków na ten film nie żałowano. Najlepsze są chyba sceny w samej kopalni, gdzie czuć niebezpieczeństwo, zagrożenie i efekty specjalne jakoś nie rażą. Wątek wojenny jednak już jest bardzo tradycyjnie sfilmowany, a kolejne trupy i może krwi przestaje robić wrażenie. Jak ktoś lubi tego typu kino – może być oczarowany (Quentin lubi więc jest zachwycony TUTAJ), ale na świecie powstało setki lepszych pod względem wizualnych filmów wojennych, czy też katastroficznych. Co prawda historia prawdziwa, wstrząsająca i ciekawa, ale czy takie ukazanie uwypukliło te wszystkie cechy – to mocno wątpliwe.
Rok od powstania, gdy już można było to znaleźć w sieci, film trafił do polskiej dystrybucji. Dystrybucji to za duże słowo – w samej Warszawie były chyba wszystkiego trzy seanse w malutkiej Sali Elektronika. Ale jeśli już – to jest film do kin, bo w telewizji to ciężko przetrwać.
I jeszcze spoilerowo: wyspa na której dzieje się akcja zlokalizowana jest 15 km od Nagasaki. A mamy 1945 rok …. Warto więc wyczekać do końca.
Plusy:
ciekawy epizod II wojny Światowej w Azji
ukazanie nieludzkich warunków pracy i życia
tragikomiczny komunikat o potrąceniu kosztów z pensji
realizacja scen „pod ziemią”
ładne zdjęcia
Minusy:
chaotyczna fabuła
trudno rozpoznawalni bohaterowie
krwawa sieczka
koreański patos
Zwiastun:
Tytuł oryginalny: Gun-ham-do
Polska premiera: 7 grudnia 2018
Dystrybutor: Mayfly
Produkcja: Korea Południowa
Rok: 2018
Gatunek: wojenny
reżyseria i scenariusz: Seung-wan Ryoo
obsada: Jung-min Hwang, Ji-seob So, Joong-Ki Song, Jung-hyun Lee, Su-an Kim