Kopciuszek. Historia prawdziwa – myszy w roli głównej (ocena: 5/10)

Zatwardziali zwolennicy historii o Kopciuszku nie mają tutaj czego szukać. Gorzej, że amatorzy dobrych animacji - również.
Zanim przejdziemy do Kopciuszka, balu, królewicza i pantofelka (a niekoniecznie do wszystkiego przejdziemy), skupiamy się na trzech myszkach, a konkretnie na ich desancie na kuchnie w domu złej macochy. Kończy się niestety ona pełnym zamieszaniem, a czarnym charakterem staje się kot – co na starcie dyskredytuje pomysły twórców tej animacji (kot nie może być zły, bo wszystkie dzieciaki i połowa dorosłych kochają kotki, jak nie na żywo, to dzięki internetowych filmikom). Kopciuszek na bal dociera, ale nawet nie ma motywu oddzielania maku od popiołu. Prawdziwe problemy zaczynają się jednak po balu i nie jest to kwestia zgubionego pantofelka, a całkowitej zamiany miejsc w królestwie. Pocieszna grupka musi więc wyruszyć na poszukiwanie tajemniczego pierścionka, niczym Frodo do Mordoru.
Pierwsza rzecz jest taka, że kolejne pomysły są tak zerżnięte z innych filmów (mysz głodomór, zamiana w rumaki, wyprawa po pierścień, zła czarownica), że aż boli. Oczywiście to boli głównie wytrawnych amatorów kinowych, dla dzieci nie stanowi żadnego dyskomfortu, a wprost przeciwnie – sprawdzone motywy zawsze śmieszą. A że to dla nich film, to nie ma sensu się czepiać. Szczególnie, że postacie zaanimowane są bardzo wyraziście. Każda myszka ma swój charakterek, Kopciuszek jest ładna i tryska od niej dobroć, ciekawe są również drugoplanowe postacie. Całkiem dobrze nakreślony jest również czarny charakter.
Byłoby to do przełknięcia, gdyby prowadziło do sensownego zakończenia. Już i tak za bardzo odbiegliśmy od oryginału (pantofelek, ślub i finito), wystarczyło umiejętnie spuentować. Niestety twórcy najpierw odwlekają zakończenia do granic możliwości piętrząc kolejne zwroty akcji. Aż … uwaga MEGA SPOILER w ogóle nie kończą historii zostawiając furtkę na kolejną część niczym we Władcy Pierścieni, albo nie przymierzając jakieś Pile. To strasznie irytuje, bo potencjału na „dwójkę” totalnie nie widać. Jak już w „jedynce” odstąpienie od oryginału zaczęło szybko napotykać problemy scenariuszowe.
Animacyjnie jest bardzo kolorowo. I znowu dla dzieci wystarczy. Ale jak się uważnie przyjrzeć to animowany jest praktycznie tylko pierwszy plan, postacie się co chwila powtarzają, żeby już przypadkiem nie trzeba było wymyślić animacji dla jakiś nowych bohaterów. Czyli tak trochę po linii najmniejszego oporu. Może zostawili sobie coś na tę nieszczęsną kontynuację?
Zwiastun:
Tytuł oryginalny: Cinderella and the Secret Prince
Polska premiera: 5 października 2018
Produkcja: USA
Rok: 2018
Gatunek: animacja
reżyseria: Lynne Southerland