Zama – dramat w innym tego słowa znaczeniu (ocena: 2/10)
Dla takich filmów powstał serwis www.wodaiogien.com. Film zbierający entuzjastyczne recenzje, nominowany do Oscara, umieszczany nawet w zestawieniach najlepszych filmów roku. Film, którego jednakże NIE DA SIĘ OGLĄDAĆ.
Ostrzegamy więc: strata czasu, nerwów - lepiej korzystać z ostatnich dni ciepłej pogody i wybrać się na spacer.
Plaża. Dobrze ubrany mężczyzna przysłuchuje się szumowi fal. Dochodzą kobiece śmiechy. To dziewczyny smarujące się błotem – taki „bodypainting”. Mężczyzna kładzie się na piasku i podgląda. Przyłapany na gorącym uczynku policzkuje zirytowaną kobietę. Bo to on tutaj rządzi. ZAMA - urzędnik przysłany z kraju kolonizatora. Sumienny, ale niespecjalnie zadowolony z zadania jakie mu powierzono. Najchętniej chciałby wrócić do ojczystego kraju. Tylko, że jego przełożeni zostają głusi na kolejno wysyłane listy.
Wyzwaniem jest „wyczajenie” praktycznie wszystkiego w tym filmie: miejsca i czasu akcji, roli tytułowego bohatera, jego motywacji, zadań jakie mu powierzono. Uważna percepcja może nawet to umożliwia, ale wolne tempo i realizacja kolejnych scen powoduje, że można raczej popaść w marazm, co najwyżej odpływając we własne sprawy. To dobry moment, żeby przemyśleć co też trzeba kupić przed niehandlową niedzielą, gdzie pojechać na urlop, jak dopiąć rodzinny budżet. Kogo obchodzi los jakiegoś nudnego urzędnika sprzed kilkuset lat? Nawet jeżeli jest to podane w dopieszczonej realizacyjnie formie. Zadaniem kina jest jednak zainteresować, przedstawiając przede wszystkim ciekawą historię, która może widza porwać. Po cóż nudzić długimi ujęciami, jak wystarczająco męcząca jest nasza egzystencja. Nawet jeżeli takie kino znajduje swoich amatorów, to przeciętnego widza powinno się ostrzegać, a nie epatować zachwytami i pozytywnymi recenzjami.
Jeżeli nawet forma ma być ważniejsza od treści, to powinna czemukolwiek służyć. Już jakaś puenta, ciekawe zakończenie by trochę podratowało tego typu produkcję. Tymczasem dostajemy w końcowej sekwencji scenę z ucinaniem kończyn. A na finał wydłużoną do bólu scenę z wolno odpływającą łódką.
Realizacyjnie największe wrażenie robi nie obraz, a dźwięk. Są momenty gdy wydaje się, że to odgłosy z sali, a tymczasem to głosy z ekranu. Ujmujące są także ujęcia krajobrazowe, chociaż pojawiają się głównie w końcowej fazie filmu. Wcześniej najczęstszą manierą operatora jest filmowanie twarzy bohatera z bardzo bliska, jak uwypuklając związek uczuciowy widza z jego losami (który jednak są kompletnie nie interesujące) – ten zabieg jeszcze bardziej zniechęca do tego filmu, bo praktycznie niewiele widać.
Nominacja do Oscara z Argentyny, umieszczanie na listach najlepszych filmów 2017 roku – to brzmi jak ponury żart. Postawić na dwie godziny kamerę przed kinem i zarejestruje ona więcej ciekawych, wciągających zdarzeń niż ta pseudointelektualna historia rodem z okresu kolonializmu. Doszukiwanie się w losach Zamy współczesnych inspiracji to już prawdziwa aberracja, a takowe próby są przez recenzentów czynione.
Pewnie znajdą się również tacy, którzy dostrzegą zalążek fabuły. Jest on pewnie w pierwowzorze książkowym - powieści Argentyńczyka Antonio di Benedetto, jest także tutaj w końcowej fazie wyprawy na konfrontację z okrytym zła sławą Vicuña Porto. Faktycznie można go traktować jako ożywienie, ale głównie dlatego że daje nadzieję na unicestwienie głównego bohatera i zakończenie tej ciągnącej się noweli filmowej.
Do tempa filmu dostosowuje się także aktor odtwarzający główną rolę - Daniel Giménez Cacho, zupełnie nie przykuwający uwagi. Pewnie takie miał zalecenie, żeby zagrać na jednej naburmuszonej minie.
To drugi film – po „Loveling”, w krótkim odstępie czasu, który nas autentycznie zmasakrował. Dla nas to niejako ryzyko zawodowe”, ale jak ktoś zabrał dziewczynę na romantyczny sobotni wypad do kina, skuszony dobrymi recenzjami, to nie wróżymy mu powodzenia w pokinowej części wieczora.
Zalety:
dźwięk
krajobrazy
czerwonoskórzy
Wady:
brak scenariusza
wolne tempo
oderwane dialogi
męczenie każdej pojedynczej sceny
brak puenty
Daniel Giménez Cacho
Zwiastun:
Produkcja: Argentyna, Francja, Hiszpania, Holandia, USA
Rok: 2017
Polska premiera: 31 sierpnia 2018
Dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
Gatunek: dramat (w innym tego słowa znaczeniu)
reżyseria: Lucrecia Martel
scenariusz: Lucrecia Martel na podstawie powieści Antonio Di Benedetto
zdjęcia: Rui Poças
montaż: Karen Harley, Miguel Schverdfinger
scenografia: Renata Pinheiro
kostiumy: Julio Suárez
dźwięk: Victor Alejandro Tendler, Guido Berenblum
obsada: Daniel Giménez Cacho, Lola Dueñas, Matheus Nachtergaele, Juan Minujín, Rafael Spregelburd, Nahuel Cano, Mariana Nunes, Daniel Veronese