Rodziny się nie wybiera – jak to we francuskiej komedii (ocena: 5/10)
Po francuskiej komedii można się wszystkiego spodziewać. Przede wszystkim tego, że nie będzie ani trochę śmieszna, a momentami poziom poczucia humory popadnie w totalną żenadę. Ale można się także spodziewać, że nawet najgłupszy pomysł uda się przynajmniej częściowo uratować.
Valentin D. (Dany Boon) jest uznanym paryskim disgnerem i stylistą, współpracującym ze swoją żoną Constance (Laurence Arné). Tworzą parę nowobogackich celebrytów. Valentin prezentuje się jako pozbawiony rodziców, wychowany w sierocińcu. Tymczasem jego dość liczna - prawdziwa rodzina przybywa z wizytą z okazji 80 urodzin babki, która u schyłku zycia chce odnowić kontakt z wnuczkiem, który opuścił rodzinne strony i nie przyznaje się do prowincji. Największy problem w tym, że wesoła ferajna zachowuje się i komunikuje jakby przybyła z kraju trzeciego świata – cóż widać takie we Francji podziały, co zresztą już w kilku filmach było akcentowane ("Jeszcze dalej niż Północ", czy też ostatnio „Momo”). Nieszczęśliwy wypadek spowoduje jednak, że Valentin, a także jego żona trochę inaczej spojrzą na swoje życie.
Sam punkt wyjścia fabuły jest skrajnie kretyński i zupełnie nie realny. Jednak zwrot akcji, który następuje, jakikolwiek dość powszechny w kinie, ratuje sytuację i druga części film zaczyna być strawna.
O ile światek bogatych celebrytów ukazany jest w dość interesujący sposób, o tyle rodzina z prowincji to prawdziwy koszmar. Scenarzyści wymyślili im tak absurdalne zachowania (nawet parkowanie samochodem), że sami powinni zostać zakwalifikowani do kategorii prostaków. Do tego dochodzi nie zrozumiały język (dialekt Ch'ti), z którym nie poradził sobie polski tłumacz, acz nie wiadomo czy w oryginale było dużo lepiej – bo to tak jakby gwarą kaszubską obsadzić dialogi kilkuminutowych sceny. Przynajmniej te pierwsze sceny są nie do przeżycia, bo potem (jak dochodzi do konfrontacji tych dwóch, tak odmiennych „światów”) trochę różnice się zacierają.
Dany Boon wziął na siebie zbyt dużo rzeczy: reżyserię, scenariusz, główną rolę. Brak spojrzenia na całość z odpowiedniej reżyserskiej perspektywy musiał zaszkodzić projektowi. Nie zachwyca więc w swojej roli, a kompletnie „kładzie” film reżysersko złą kompozycją, nie równym tempem i zaakceptowaniem absurdów scenariuszowych. Zapewne również usilne przenoszenie na ekran doświadczeń życiowych reżysera (urodził się w okolicach Lille) przynosi efekt odmienny do zamierzonego.
Ale trzeba przyznać, że im dłużej – fakt że za długo, jest co raz lepiej. Duża w tym zaleta uroczej Laurence Arné, która chyba jako jedyna próbuje złapać klimat komediowy. Niestety nie ma wsparcia scenariusza, który jest sztywny, poczucie humory szwankuje w tym filmie najbardziej. Co nawet przy dość ciekawej drugiej fazie dyskwalifikuje w ramach komedii.
Czy w takiej sytuacji należałoby pójść i na całość realizując satyrę na nowobogackie społeczeństwo, paryskich celebrytów, wielkopański styl życia? Możliwe, że taki był zamiar, ale do tego zabrakło bardziej rozgarniętego scenariusza.
Zalety:
urocza Laurence Arné
ciekawy zwrot akcji
Wady:
idiotyczny punkt wyjścia
porażka polskiego tłumaczenie
za dużo zadań Dany Boona
stereotypowy i przerysowany obraz ludzi z prowincji
Zwiastun:
Tytuł oryginalny: La ch'tite famille
Polska premiera: 10 sierpnia 2018
Dystrybucja: Kino Świat
Produkcja: Francja
Rok: 2018
Gatunek: komedia (?)
Reżyseria: Dany Boon
Scenariusz: Dany Boon, Sarah Kaminsky
Zdjęcia: Denis Rouden
Muzyka: Maxime Desperez, Michaël Tordjman
Montaż: Elodie Codacconi
Obsada: Dany Boon, Line Renaud, Laurence Arné, Valérie Bonneton, Guy Lecluyse, François Bérléand, Pierre Richard