Circle – koło fortuny (ocena: 6/10)
Niezwykle oryginalny pomysł scenariuszowy, niestety nie dopracowany i nie wykorzystany.
Kamera obraca się w koło ukazując kolejne osoby – tworzących tytułowy krąg, ukazując postacie umieszczone w ciemnym pomieszczeniu. Stoją na czerwonych kółkach których opuszczenie równa się likwidacji osobnika. Szybko orientują się, że ich pięćdziesięciu. Zwraca uwagę różnorodność: wiekowa, zawodowa, etniczna, środowiskowa. Całość przypomina scenografią teleturniej, szczególnie że co dwie minuty włącza się kolorowa maszyna wybierająca kolejną ofiarę rażoną. Uczestnicy zauważają, że mają wpływ na wybór ofiary. W dodatku procedura powtarza się co 2 minuty, co oznacza że w szybkim czasie gra zbierze krwawe żniwo.
Pomysł umieszczenia bohaterów w zamkniętym pomieszczeniu jest co prawda powszechny, szczególnie po takich filmach jak „Cube”, „Więzień labiryntu”. Tutaj jednak pomysłodawcy poszli dalej: nie ma czasu na rozkminki, bo co chwila likwidowana jest kolejna osoba, a jak się okazuje to uczestnicy decydują która. Rozpoczyna się gra psychologiczna, mająca na celu zachowania życia jak najdłużej – może przez te ukradzione minuty koszmar się skończy, albo jak już wiadomo że nie ma litości wygranie i zostanie jedynym ocalonym. A jest to zadanie skrajnie trudne. Kiepską taktyką jest uzewnętrznianie swojego życia, bo może się okazać że drobny szczegół, np. brak dzieci, to już wystarczający powód aby zostać kolejnym „wybrańcem”. Siedzenie cicho sprawdza się też do pewnego czasu, bo w końcu ktoś zwróci uwagę. Pomysł scenariuszowy jest wręcz znakomity i mógłby być kanwą wręcz kultowego filmu, gdyby nie cała masa błędów jakie popełnili twórcy filmu.
Przede wszystkim sam system decydowania o kolejnej ofierze jest słabo widoczny. Niby jakieś głosowanie, ale nie do końca znamy jego zasady. W pewnym momencie okazuje się na przykład że można wstrzymywać się od głosu, albo że jak jest remis dochodzi do jakieś dogrywki (tutaj Chorwaci pewnie by brylowali). Mało przekonujące jest także to, że każdy widzi tylko własne głosowanie, bo światełka w maszynie losującej wyraźnie pulsują w ten sam sposób. Czy można było wymyślić lepszy sposób? Pewnie tak – ten filmowo sprawdza się średnio, a widz podobnie jak bohaterowie, nie bardzo ma czas nad tym się zastanowić.
Najważniejsze w tego typu są profile bohaterów. Tutaj problem polega na tym że jest ich zbyt dużo (maks 10 jak w Cube to optimum), w dodatku ci którzy poznajemy za szybko odchodzą, a historia ich życia przestaje mieć znaczenie. Owszem zadbano tutaj o szeroki przekrój, mamy: kobietę która pokonała raka, żołnierza z Afganistanu, policjanta, małą dziewczynkę, tłumaczkę i nie rozumiejącego angielskiego latynosa, małżeństwo (?), studentkę, a przede wszystkim kobietę w ciąży – ta jest kluczowa, bo uczestnicy powoli zaczynają ją typować na zwycięzcę.
No właśnie. Powoli, gdy dociera że gry nie da się przerwać, rozpoczyna się taktyka, od tej najprostszej (zabijamy staruszków, rasistów i chorych na raka), po tą bardziej skomplikowaną ukierunkowaną na to aby grę wygrać. A jak tu wygrać, gdy sojuszników chwilę później trzeba zdradzić? Nie do końca taktyka zaprezentowana w kluczowych momentach jest czytelna, i to w dużej mierze psuje napięcie w drugiej połowie filmu. Zakończenie też raczej rozczarowuje wpadając w szablon. Nie wykluczone, że drugie obejrzenie tego filmu jest konieczne, aby docenić ewentualne pomysły twórców, bo zbyt szybko one umykają. Ważne pewnie są także aluzje społeczne, może bardziej zrozumiałe dla widowni amerykańskiej (tak jak zwykle pojawia się zarzut „pierwsi giną czarni …”)..
Pomimo tak wielu niedociągnięć film jednak wciąga. Nawet jeżeli można tak wiele zarzucić, to angażuje widza, skłania do refleksji (typowe pytania: „jak ja bym się zachował?”, a może „czy potrafiłbym decydować o czyimś życiu?”), powoduje dyskusje internetowe (są fora na których ten film wzbudza długie rozważania). Przy minimalnym wysiłku budżetowym stworzono przekonująca scenografię, nie przeszkadza tutaj teatralność i trzymanie bohaterów przez cały (?) film w jednym pomieszczeniu. Jak na debiutujących twórców to całkiem dużo, co nie zmienia faktu że zmarnowali wiele z potencjału tkwiącego w pomyśle wyjściowym - niech fakt, że minęło już trochę czasu, a oni nic wielkiego nie osiągnęli będzie dla nich wystarczającą karą.
Lepiej byłoby ten film obejrzeć w kinie (ciemność), ale się nie przebił, pozostał wiec seans w zaciszu domowym, co jednak obniża napięcie i nie wpływa na konieczną koncentrację.
W sumie film ma swoje lata, fani liczyli nawet na drugą część – ale raczej chłodne przyjęcie na pozwala spełnić tych marzeń. Może i lepiej, bo jak byłoby równie mało dobrych pomysłów, to nie wyszłoby najlepiej.
Zalety:
oryginalny pomysł
zróżnicowanie postaci
moralne wybory
mechanizmy społeczne
scenografia
efekt przy skromnym budżecie
Wady:
słaba charakterystyka bohaterów
nielogiczna taktyka
zakończenie
brak dystrybucji kinowej
Zwiastun:
Premiera: 28 maja 2015
Platforma: Netflic
Produkcja: USA
Rok: 2015
Gatunek: science-fiction, thriller
Reżyseria i scenariusz: Aaron Hann, Mario Miscione
Montaż: Thomas Campbell
Obsada: Julie Benz, Matt Corboy, Sara Sanderson, Michael Nardelli, Carter Jenkins, Mercy Malick, Lisa Pelikan, Cesar Garcia, David Reivers, Jamie Lee Redmon, David Saucedo, Allegra Masters, Bill Lewis, Rene Heger, Molly Jackson