Utoya – 22 lipca – jednym ujęciem (ocena: 9/10)
Przedstawiona w naturalistyczny sposób, z punktu widzenia zaatakowanych, rekonstrukcja ataku szaleńca na norweskiej wyspie.
Przebywająca na obozie młodzież związana z partią socjalistyczną otrzymuje informacje o zamachu w centrum Oslo. Cześć z nich z niepokojem śledzi doniesienia, ale większość beztrosko kontynuuje wypoczynek lub kontynuuje obozowe obowiązki. I wówczas padają pierwsze strzały, grupy ludzi panicznie uciekaj, barykadują się w pawilonie, szukają swoich bliskich, którzy utknęli w namiotach. Rozpoczyna się blisko półtoragodzinny koszmar. Kamera nie odstępuje na krok Kai (przekonująca Adrea Berntzen), jednej z nieświadomych skali zagrożenia uczestniczek obozu.
Tragedia ukazana z punktu widzenia jednostki ma niezwykła siłę rażenia, przede wszystkim ukazując doznania osób poszkodowanych. W końcu nie mieli oni pojęcia co się dzieje, wyobrażenie sobie że jakiś szaleniec postanowił w pojedynkę wymordować ludzi było ponad miarę. Film też bardzo dobrze uwidacznia niezwykle długi okres czasu, zanim przybył ratunek. Norweski szaleniec zabijał ponad godzinę – jak długi był to okres można wręcz naocznie się przekonać dzięki zachowaniu tego samego czasu w filmowej rzeczywistości. To też kamyczek do ogródka norweskich służb.
Film nakręcono jednym ujęciem, kamerą z ręki, ujęcia przedstawiono z perspektywy bohaterki – są często chaotyczne, nie wszystko widać, nie wiadomo nawet co się dzieje. Widz nie ma więc możliwości oderwania się od koszmaru, znajduje się w tej samej sytuacji co jedna z zaatakowanych dziewczyn. Oczywiście zna charakter ataku, ale zostaje wrzucony w sytuację z punktu widzenia ofiar. Oni nie wiedzieli, czy to ćwiczenia, kiedy pojawi się policja, ilu jest napastników, i na ile realne jest zagrożenie życia – ich i ich najbliższych, bo wielu przebywało na obozie rodzeństwami. Ogromną rolę odgrywa również dźwięk, który często bardziej niż obraz obrazuje stan zagrożenia.
Niezależnie od tego jaka była tajemnica kuchni, realizacyjnie wyszedł prawdziwy majstersztyk. Jeżeli w jednym ujęciu udało się nawet pokazać w ważnym momencie ukąszenie komara - to wydaje się praktycznie nieprawdopodobne zorganizowanie całego ciągu fabuły bez żadnego cięcia.
Film dotyka rany bardzo świeżej, pojawiły się nawet głosy że zbyt świeżej. Ale z drugiej strony osoby, które dotknął atak muszą z tym jakoś żyć, wielu z nich wymaga pomocy psychiatrycznej. Ten film może być pewnym podzieleniem się tymi wydarzeniami ze społeczeństwem. Sposób w jaki zostało to zrealizowane – w pełni oddaje taki cel.
Jedyne co może irytować w tym filmie to moralizatorskie zakończenie. Co prawda nie pada ani razu nazwisko szaleńca (to celowe, i bardzo mądre posunięcie), ale jest on potraktowany jako efekt narastających w społeczeństwach europejskich nurtów prawicowych. A w rzeczywistości był to działający w pojedynkę osobnik o skrzywionej psychice. Politykowanie w obliczu takiej tragedii jest nie na miejscu, ale widać środowiska lewicowe nie mogą bez tego żyć. Można było pozostać na obiektywnym przedstawieniu faktów, bez wnikania w genezę tej tragedii i motywacji mordercy. wystarczyło powstrzymać się od ostatniej informacji.
Nie zmienia to faktu, że jest to niezwykle ważna produkcja, a w dodatku znakomita filmowo. Nie wiadomo tylko dlaczego tak długo czekamy na polską premierę kinową.
Zalety:
jedno ujęcie
tożsamość czasu
dźwięk
realizm ujęć
przekonujące aktorstwo
Wady:
polityczne aluzje
świeżość rany
Zwiastun:
Tytuł oryginalny: Utøya 22. juli
Produkcja: Norwegia
Rok: 2018
Gatunek: dramat
Reżyseria: Erik Poppe
Scenariusz: Anna Bache-Wiig, Siv Rajendram Eliassen
Muzyka: Wolfgang Plagge
Zdjęcia: Martin Otterbeck
Obsada: Andrea Berntzen, Aleksander Holmen, Ada Eide, Sorosh Sadat, Brede Fristad, Ingeborg Enes, Jenny Svennevig, Elli Rhiannon Muller Osborne, Solveig Koløen Birkeland