Tau – blondyna, Gary Oldman i droniki (ocena 5/10)
Kolejny kamyczek do ogródka fantastyczno-naukowych produkcji Netflixa. Wizualność to nie wszystko, trzeba mieć jeszcze pomysł na scenariusz – taki który miałby ręce i nogi.
Julia (Maika Monroe) w obcisłej, seksownej kiecce okrada imprezujących w nocnych klubach mężczyzn. Nie jest jednak na tyle zaradna, aby zapewnić sobie dostatnie życie. Po powrocie do domu zrzuca kolorową perukę i klepie biedę. Samotna, nikomu nie znana, staje się łakomym kąskiem dla Alexa (Ed Skrein), szalonego naukowca pracującego nad projektem swojego życia. Uwięziona w sterylnym domu, z podobnymi sobie osobnikami, zostaje poddana tajemniczym eksperymentom z wypaleniem dziury w szyi na czele. Początkowo wydaje się, że jedynym wyjście z opresji jest brawurowa ucieczka, ale jak takowa nie wychodzi to pojawia się inna opcja. Tytułowy Tau. Tau to sztuczna inteligencja (z głosem Gary Oldmana - to zabieg jedynie marketingowy, bo niewiele wnosi, równie dobrze mógłby wystąpić w polskim dubbingu Dariusz Szpakowski) ciekawa świata, która żelazne zasady swojego Pana łamie umiejętnie manipulowana przez Julię.
W zasadzie każdy pomysł i zwrot akcji w tym filmie można obśmiać. Jeżeli dla kogoś racjonalność scenariusza jest w tego typu produkcjach istotna – to w zasadzie nie ma czego tutaj szukać, bo jedynie się zirytuje.
Braki fabularne nadrabia jednak wizualność tego filmu. Sterylne pomieszczenia przykuwają uwagę, wskazując że może faktycznie realizowany projekt ma być przełomowy dla ludzkości. W pierwszej fazie filmu w ciekawy sposób wykorzystano natężenie świateł: film robi się momentami jednokolorowy: raz niebieski, raz czerwony, co w pewnym stopniu buduje nastrój.
Najlepszy moment przychodzi, gdy na plan pierwszy wysuwa się tytułowy Tau. Do złudzenia może on przypominać Hala 9000 z Odysei Kosmicznej. Sprawnie rozpisane dialogi powodują, że pojawia się dysonans pomiędzy zaprogramowanym robotem, a inteligencją ocierającą się o ludzkie cechy tj. ciekawość, a nawet pewne wyrachowanie. Dialogi pomiędzy Julią, a Tau są ozdobą tego filmu, mimo że wizualnie wpisują się w zupełnie inne gatunkowo kino.
Nie tutaj nie poświęcić akapitu Maiko Monroe, która poza tym że wygląda oszałamiająco (głównie w pierwszej scenie, ale potem również), bardzo dobrze radzi sobie aktorsko. Jest niewątpliwie ozdobą tej produkcji, chociaż ze względu na scenariusz w jaki ją wtłoczono to trochę kwiatek do kożucha.
Pomysły wizualne i efekty specjalne można potraktować jako wtórne, przypominają one szereg podobnych produkcji. Inna sprawa że 20 lat temu potraktowano by jej jako wizjonerskie. Teraz jednak przy możliwościach komputerowych tworzenia wizji wymyślonych przez scenarzystów wymagamy już znacznie więcej,. Nawet jednak jeżeli to wszystko jest wtórne, to warto odnotować chociażby tak sympatyczne małe droniki, perfekcyjne w wykonywaniu wszelkich prac domowych.
Oczywiście kilka pozytywów nie uratuje tej produkcji, która wpadnie do jednego worka z podobnymi produkcjami realizowanymi jakby trochę na siłę, aby wypełnić ofertę programową Netflixa.
Zalety:
zjawiskowa Monroe
droniki
podatny na manipulacje Tau
Wady:
kompletnie bezsensowna fabuła
wtórne pomysły wizualne
przerost formy nad treścią
Zwiastun:
Rok: 2018
Premiera: 29 czerwca 2018
Platforma: Netflix
Gatunek: science-fiction, thriller
reżyseria: Federico D'Alessandro
scenariusz: Noga Landau
Obsada: Maika Monroe, Ed Skrein, Gary Oldman (głos)