Anon – zaprzeczenie RODO (ocena 6/10)
Interesująca wizja w niemieckim filmie science-fiction. Szkoda że tylko na platformie internetowej.
Świat przyszłości - może nawet nieodległej biorąc pod uwagę tempo współczesnego rozwoju technologii. Do każdego oglądanego przez ludzkie oko obiektu, czy to osoby, czy przedmiotu, wyświetlana jest szczegółowa informacja. Także każde wspomnienie jest rejestrowane i dostępne w systemie. Wydaje się więc, że w takiej sytuacji praca detektywa Sala Frielanda (Clive Owen) jest dziecinnie łatwa – prawda jest zapisana w cyfrowych plikach. Okazuje się jednak, że czym lepsza technologia tym sprytniejsi przestępcy. Człowiek zamyka oczy gdy wpada zadumę, gdy się modli, gdy marzy, gdy rozmyśla, a w tej rzeczywistości gdy łamie prawo. Pojawiają się fachowcy – hakerzy, od usuwania niewygodnych nagrań. Seria niewyjaśnionych morderstw staje się trudna do rozwikłania z uwagi na wyraźne manipulacje zachowanymi plikami. Sal wpada na trop hakera-kobiety (Amanda Seyfried), ale żeby się do niej zbliżyć będzie musiała udawać maklera giełdowego (takiego który zarabia dużą kasę, a nie takiego jak w Polsce – „wklepywacza” zleceń).
Już sam pomysł zasługuje na uwagę. Za produkcją stoi bowiem Andrew Niccol, dzięki któremu powstały tak oryginalne scenariusze jak „Truman Show”. „Anon” również ma w sobie nowatorskie wizje, pomimo tak szerokiej konkurencji jaką ostatnio serwuje kino science-fiction. W każdym razie punkt wyjścia, gdy widz jest wprost zasypywany opisem każdej postaci na ulicę - robi wrażenie. Problem się zaczyna, gdy ten punkt wyjścia trzeba przełożyć na wiarygodną historię. Niccol też ma na to swój pomysł i nie boi się eksperymentować z wykorzystaniem przedstawionej technologii, chociaż pewnie wielu fachowców dostrzeże niedoskonałości niektórych motywów (największy problem to konfrontacja plików cyfrowych z wspomnieniami zachowanymi w ludzkim mózgu). A widz mniej czujny na aspekty technologiczne, może być rozczarowany końcówką, która niestety razi brakiem pomysłu.
To co nie do końca udaje się fabułą, Niccol nadrabia realizacją. Jego produkcja wpada w stylistykę mrocznego kryminału (może użycie sformułowania „noir” będzie nadużyciem, ale coś w tym jest). Świat jest co prawda wręcz doskonały, co podkreślają widoki miasta przyszłości oraz przestronne, wręcz sterylne wnętrza. Zdjęcia jednak nie oddają uroków i kolorów, są raczej szare, ciemne, a ujęcia przeplatane są czarno-białymi sekwencjami rodem z monitora komputerowego, a może sztuki kubizmu (tak, w filmie pojawia się postać ekscentrycznego grafika i malarza).
Wpasował się w ten klimat Clive Owen, który tworzy przekonującą kreację popadającego w kłopoty detektywa. Nawet jeżeli w tego typu filmach aktorzy są mniej istotni, a Owenowi i tak daleko do Keanu Reevesa z Matrixa (szanuję fanów tego kultowego filmu i nie śmiem porównywać Anon do takiego dzieła), to przykuwa uwagę i w dużej mierze dzięki niemu udaje się utrzymać klimat. Seyfried jest tutaj może kwiatkiem do kożucha, ale kwiatkiem który odsłania swoją łodygę (nawet jeżeli to była dublerka). Erotyzm jest zresztą dużym zaskoczeniem w tego typu produkcji. Seksu jest sporo i jest dość dosłownie, ale jednocześnie subtelnie - ukazany. I nie tylko wdzięki Amandy widzimy. Może to seksistowskie – ale też podnosi ocenę.
Gdy jednak akcja przyśpiesza najważniejszy staje się montaż, który w wielu scenach jest dopracowany w połączeniu z dźwiękiem i muzyką, wyróżniając tę produkcję. Oczywiście lepiej byłoby to wszystko obejrzeć na ekranie IMAX, z przestrzennym dźwiękiem i najlepiej w dobrym 3D (wprost wymarzony film do 3D, albo nawet do VR), ale to nie będzie nam dane. Filmy z dystrybucją na platformach mają zawsze ten feler, albo są złe i dlatego nie trafiły do kina, albo jak są dobre, to nie mogą być przecież dobre jak z góry przeznaczono je oglądania na ekranach/ekranikach. Wygląda, że Andrew Niccol specjalnie się tym nie przejmował i zrobił swoje. Nie zapisze jednak tego filmu złotymi zgłoskami w swojej filmografii, który pozostanie z łatką produkcji "netflixowej".
Zwiastun:
Premiera światowa: 3 maja 2018
Platforma: Netflix
Produkcja: Niemcy
Rok: 2017
Gatunek: science-fiction, kryminał, thriller
Reżyseria i scenariusz: Andrew Niccol
Obsada: Clive Owen, Amanda Seyfried