Odkrycie – życie po życiu (?), lepiej nie wiedzieć (ocena 6/10)
Kino science-fiction najwyraźniej w ostatnich latach stara się odnaleźć nową płaszczyznę przekazu. To już nie tylko widowiskowe filmy o kosmicznych walkach, podróżach na inne planety, czy przybyciu na Ziemię istot obcych inteligencji. To również rozważania o istocie człowieczeństwa i najważniejszych pytaniach jakiego dotykają ludzi. Bezsprzecznie należy do nich kwestia tego co się dzieje po śmierci. Film „Odkrycie” Charlie McDowella (prywatnie były chłopak Rooney Mara, która rzuciła go dla … Joaquin Phoenixa, ale w tym filmie jeszcze zagrała i to ważną, prawie pierwszoplanową rolę) jest w tym zakresie propozycją ważną, acz nie do końca przemyślaną.
Naukowiec (sam Robert Redford) ogłasza w wywiadzie telewizyjnym wynik swojego eksperymentu. Dowodzi on ponad wszelką wątpliwość, że człowiek (dusza?) po śmierci przechodzi w inny wymiar. To przełomowe wydarzenie ma jednak negatywne przełożenie na ludzkość. Już podczas wywiadu jeden z członków ekipy strzela sobie w głowę. Fala samobójstw zalewa całą ludzkość - wiedząc już że jest „coś po” ludzie kończą ze swoim cierpieniem w „tym” wcieleniu. Naukowiec kontynuuje badania, a pomaga mu w tym syn, który od szaleństwa samobójstwa próbuje odwieść młodą dziewczynę.
Punkt wyjścia jest niezwykle intrygujący. W końcu każdy z nas zadaje sobie pytanie o sens egzystencji, a kino powinno także w tej sprawie zabierać głos. Wielokrotnie pewnie spotykamy się z postawą pretensji do Boga, że jeżeli istnieje, to dlaczego nie przekazuje człowiekowi dowodu na życie po śmierci. A tymczasem okazuje się, że taka świadomość może być zgubna dla ludzkości, powodując utratę poszanowania życia na Ziemi. To bardzo ciekawe spostrzeżenie w kontekście wielu głosów pretensji, że Stwórca pozwala na ziemskie cierpienie bez jakiejkolwiek ingerencji (no może poza kwestiami „cudów”). A może ten brak ingerencji jest konieczny, bo ludzkość świadoma przejścia w inny wymiar nie doceniałaby okresu przebywania w swoim dotychczasowym ciele?
Film McDowella skłania do tego typu refleksji już samym punktem wyjścia, ale niestety nie jest dobrze że daje na takie przemyślenia dużo czasu. Bo sam zmienia się w kino minimalistyczne, z odrobiną melodramatyzmu. Co prawda Robert Redford kontynuuje swoje badania, ale na pierwszy plan przesuwa się wątek jego syna i związku z kobietą, która zapragnęła przejść na drugą, udowodnioną już, stronę.
Fabuła wpada w zastawioną przez ten mocny początek pułapkę. Sam fakt, że odkrycie dotyczy jedynie przejścia po śmierci w inny wymiar nie uzasadnia takiej reakcji ludzkości, bowiem nie wiadomo cóż takiego czeka nas po śmierci. W wielu religiach sprawa samobójstw jest traktowana bardzo rygorystycznie, jako grzech który uniemożliwia szczęście po życiu. Trudno więc zakładać, że ludzie nagle tak masowo będą ryzykować, zamiast spokojnie poczekać wiodąc, może trudne i uciążliwe, ale godziwe życie jeszcze w tym wymiarze.
Charlie McDowell celowo abstrahuje od spraw religijnych, co pewnie ma na celu zuniwersowanie tematu, przybliżając go bardziej do rozważań fantastyczno-naukowych, ale jednak w tak bardzo religijnej tematyce nie zdaje to egzaminu. W efekcie reżyser ratuje się w finale woltą zupełnie nie odpowiadającą klimatowi całości, acz bardzo ciekawą do interpretacji, co można zauważyć w komentarzach do filmu.
Jest więc pod względem tematyki „Odkrycie” filmem niewykorzystanych szans, który może marnuje silne otwarcie, a może nie ma pomysłu na pociągnięcie tematu. Amatorzy kina fantastyczno-naukowego, z naciskiem na naukowego mogą poczuć się rozczarowanie. Porównania do znakomitego „Nowego Początku” są nie na miejscu (tematycznie zresztą bardziej tutaj pasuje porównanie do „Linii życia”), bo w „Odkryciu” taki klimat utrzymuje się przez ledwie kilka minut na początku i wraca na ostatni kwadrans. Cała reszta to kino „artystyczne” ze wszelkimi konsekwencjami: długie ujęcia, mało dialogów, stonowane aktorstwo (wszystkie zaangażowane do projektu gwiazdy aktorskie grają praktycznie na jednej minie), które znalazłoby może i amatorów, ale raczej nie na platformie filmowej dla której ta produkcja powstała. Poza tym amatorzy kina ambitnego zapewne z zażenowaniem przyjmą tak bezpośrednią końcówkę.
Może rację mają ci, którzy uważają że lepiej było ten znakomity pomysł początkowy zamknąć w krótszej fabule. Ale czy wówczas wybrzmiewałaby tak donośni?. Bo nawet utyskując na nie do końca udane pomieszanie gatunkowe, przesłanie o tym, że lepiej nie wiedzieć co będzie po śmierci jest przekazem stanowiącym atut produkcji Charlie McDowella. Przynajmniej tyle powinno zostać zapamiętane. Nie TYLKO tyle, a AŻ tyle.
Zwiastun:
Reżyseria: Charlie McDowell
Scenariusz: Justin Lader, Charlie McDowell
Obsada: Robert Redford, Jason Segel, Rooney Mara, Jesse Plemons