Śmierć Stalina – groteska, nie na miejscu (ocena 5/10)
Jedno z najważniejszych wydarzeń w historii dwudziestowiecznej Europy, możliwe że kluczowe dla komunizmu, przedstawione w formie komediowej groteski inspirowanej komiksem.
Koncert orkiestry filharmonicznej. Przychodzi rozkaz od Wodza o przesłanie nagrania. Niestety nikt nie rejestrował. Nie ma innego wyjścia jak występ powtórzyć, bo Wujaszek Stalin raczej nie wybaczy niesubordynacji. Łapanka wychodzących już widzów, dobieranie z ulicy, żeby było odpowiednie echo. Nie wszyscy muzycy zgadzają się zagrać ponownie - szczególnie jedna z nich, która się dowiaduje jaki jest powód powtórzenia koncertu, wie bowiem jak okrutnym wodzem jest Stalin. Płyta w końcu dociera do Wodza, ale naprędce nie wszystko sprawdzono - udaje się przemycić krótki liścik, po przeczytaniu którego Przywódca Związku Radzieckiego pada na ziemię rażony niczym piorunem. Gdy w końcu zostaje znaleziony, ledwo żywy, spirala groteski narasta: brak lekarzy, bo wszyscy aresztowani, problem z przeniesieniem ciała, awantura pijanego brata i tak dalej. A w tle przebieranie nogami najbliższych współpracowników o schedę na najważniejszym stanowisku w całej Europie Środkowo-Wschodniej.
Są tacy, którzy twierdzą że życie jest groteską i można się śmiać ze wszystkiego. Próbowano nawet z Hitlera, ale najczęściej słabo to wychodzi (wyjątkiem "Dyktator" Chaplina, który jednak powstał bez świadomości stopnia okrucieństwa faszyzmu). Może jedynie Roberto Benigni w „Życie jest piękno” udźwignął ten ciężar dzięki dziecięcej perspektywie luźniejsze podejście do obozów zagłady XX wieku. Brytyjski reżyser o włoskim nazwisku Armando Iannucci opowiadając w sposób komediowy o śmierci wielkiego zbrodniarza raczej sobie z tym nie poradził (chociaż można spotkać wiele innych opinii, ciekawe czy takie same by towarzyszyły filmowi naśmiewającemu się z organizacji holokaustu Żydów?). Owszem, zachowanie i zwyczaje Stalina, oraz jego najbliższych współpracowników dostarczają wiele groteskowych obserwacji. Ale w kontekście ogromu zbrodni jakie były efektem ich rządów śmiech zamiera w gardle, przynajmniej widzom którzy znają skalę zbrodni. A znać powinni wszyscy. Ten film tylko spłaszcza temat, przez co jest szkodliwy, a nie jakiś tam ożywczy, jakby to niektórzy chcieli.
Zapewne za głową łapią się też znawcy tematu, historycy zainteresowani tym okresem, bo wiele jest uproszczeń i jawnych przekłamań. Nawet na tym polu wartość filmu jest iluzoryczna. Jeżeli ktoś chce się więcej dowiedzieć o okolicznościach śmierci Stalina lepiej niech obejrzy sobie prosty, ale wnikliwy film dokumentalny: TUTAJ
Autentyczność jest również naruszona poprzez użycie języka angielskiego, którym posługują się radzieccy dygnitarze. Można odnieść przez to wrażenie, że to taka uniwersalna opowieść o kraju rządzonym ostrą ręką, w którym wieloletni przywódca kończy swój żywot. Jednak jak wiadomo Związek Radziecki to nie był taki pierwszy lepszy przykład, a walka o władzę istotnie odbiegała od standardów nawet w najbardziej zamordystycznych ustrojach. Przypadkowy widz tego nie odczuje z wydźwięku filmu, co jest kolejnym mankamentem.
Film Iannucci dostał natomiast nieoczekiwane wsparcie od samej współczesnej Rosji, gdzie został zakazany zapewne z powodu naśmiewania się ze Stalina, który – w co naprawdę trudno uwierzyć, wciąż jest tam bohaterem. Łatka filmu zakazanego w Rosji jednak nie czyni go wiarygodnym. Wydaje się nawet oglądając film, że reżyser zdał sobie sprawę iż nastrój groteskowy nie do końca pasuje, i w drugiej części komediowe fragmenty są już bardziej stonowane. Zresztą wcześniej też nie były szczególnie zabawne, nie wykorzystano tutaj wielu faktów z życia prominentnych władców Związku Radzieckiego. Pod koniec wychodzą na jaw nawet gwałty i przestępstwa seksualne jednego z „bohaterów”, co już jest sygnałem do końca śmichów-chichów.
Film rozczarowuje także pod względem realizacyjnym przypominając raczej przeciętny produkcyjniak telewizyjny, z takimi zabiegami jak przedstawianie napisami każdej kolejno pojawiającej się postaci – Wołoszański kręci lepsze programy. Na uwagę zasługują jedynie kreacje aktorskie, zarówno głównych postaci (Chruszczow, Beria, Żukow, Stalin), jak i epizodycznych.
Do polskich kin film wchodzi z dużym opóźnieniem, w wąskiej dystrybucji, w dodatku na długi weekend i równolegle z Avengersami. Nie ma więc obaw – przepadnie w czeluściach. Publiczną dyskusję w tym okresie zdominowały obchody dwusetnej rocznicy urodzin Marksa, którego idee zrodziły zbrodniczy system Stalina i jego kontynuatorów.
Głos odmienny: film ma dobre recenzje, bardzo podobał się Gosi, która twierdzi ze został dobrze zrealizowany.
Zwiastun:
Polska premiera: 27 kwietnia 2018
Produkcja: Francja, Wielka Brytania
Rok: 2017
Gatunek: komedia, historyczny, dramat
Reżyser: Armando Iannucci
Scenariusz: Armando Iannucci, David Schneider, Ian Martin
Obsada: Steve Buscemi, Simon Russell Beale, Michael Palin, Jason Isaacs, Jeffrey Tambor, Olga Kurylenko