top of page

Pacific Rim: Rebelia – pół na pół (ocena 5/10)


Mija dziesięć lat od zakończenia wojny i zamknięcia portalu w oceanie przez który na Ziemię dostawały się olbrzymie maszyny Kaiju nasyłane przez wroga. Ludzkość powoli wraca do równowagi, odbudowane są miasta, ale nie wszystkie. Wciąż utrzymywane są maszyny tzw. Jaegery sterowane równocześnie przez dwóch pilotów, który wykorzystywano w walce z przeciwnikiem. Jake (obowiązkowo czarnoskóry John Boyega, który tak ładnie się rozwija w nowych odcinkach Gwiezdnych Wojen) syn bohatera, który zginął na wojnie ma zupełnie inne podejście do życia. Gustuje raczej w zabawie i łapaniu przyjemności z życia. Co prawda odziedziczył umiejętności od ojca i nawet bił jakieś rekordy w sterowaniu maszynami, ale teraz woli łazić i szperać w złomie. Podczas jednej z takich wędrówek natrafia na Amarę (sympatyczna Cailee Spaeny), która uparła się żeby sobie pojeździć takim malutkim Jaegarem. A że takiej samowolki uprawiać nie może zostają oboje aresztowani i otrzymują w zamian za uniknięcie więzienia propozycję nie do odrzucenia.


OK. Nie jesteśmy targetem dla takich filmów i oczekiwaliśmy wszystkiego co najgorsze. Ale aż tak źle nie było. Film jest, owszem – słaby, ale ma też mocniejsze punkty.


Fabuła raczej do nich nie należy. Jest przede wszystkim przewidywalna i to zarówno w sferze mikro – od sprzeczek do bohaterstwa pary bohaterów (od nienawiści do miłości?), jak i makro – groźba wybuchu wojny ponownie zawiśnie nad światem, ale tym razem z powodu nadmiaru ambicji złego człowieka, no bo portal zamknął się na dobre – więc na obcych scenarzyści liczyć już nie mogli. Nie zadbano tutaj o jakikolwiek zwrot akcji i wszystko toczy się jak po sznureczku. Czterech scenarzystów, a nie sklecono niczego przyzwoitego. Jeszcze gorzej jest z dialogami, które są zwyczajnie mdłe.


Dużo lepiej jest w kreowaniu głównych postaci. Zarówno Jake, jak i Amanda są wyraziści, mają konkretny rys psychologiczny (traumy z młodości) i można ich polubić. Dużo gorzej jest z „czarnym charakterem”, który w tego typu filmach musi być taki, żeby znać motywacje jego złych czynów i autentycznie go znienawidzić, żeby całość walki z nim budziła zainteresowanie. Tutaj jest przeciętnie, szczególnie z wyjaśnieniem tej motywacji – nie wystarczyło czasu.


Nie wystarczyło, bo głównym elementem są powtarzalne walki gigantów. Pierwsza budzi dreszczyk, ale emocje ale jak każda kolejna jest taka sama to już nuży. Ileż budynków można rozwalać przez dwie godziny filmu? Nie wykorzystani również wszystkich możliwości współczesnych technik: efektów 3D nie ma tutaj prawie wcale. Jeżeli w tego typu filmach lepiej wypadają sceny pomiędzy walkami to nie jest dobrze.

Brakowało mi również poczucia humoru. Może w Transformersach, które są wyznacznikiem tej nowej serii (chociaż pewnie popularności serii należałoby szukać jeszcze dawniej w azjatyckich filmach o Godzilli), było ono zbyt prostackie, ale tutaj nie ma go prawie wcale. A podstawy do wymyślenia czego były – szczególnie w interakcjach pomiędzy szkolonymi młodzieńcami.


Za produkcją Pacific Rim stoi, może gdzieś schowany, a może nie, Guilerme del Toro (laureat tegorocznego Oscara za Kształt Wody) i jakiś tam wpływ widać. Film jest plastyczny, kolorowy, zwrócono uwagę na plenery (mamy nawet śnieżny pojedynek zwieńczony ciekawym twistem na koniec filmu) i a burzone wielkie budynki są okazałe.


Miałem jeszcze problem w zrozumieniu kilku aspektów technicznych, szczególnie dlaczego musi być dwóch operatorów i w jaki sposób mogą się oni synchronizować (spójność neuronowa mało mnie przekonuje). Ale może to wyższa szkoła znajomości tajników filmowych tego typu produkcji - skierowanych dla już niestety dużo młodszej publiczności.

Reasumując:

  • fabuła – przeciętna

  • dialogi - mdłe

  • główni bohaterowie – super

  • czarny charakter - słaby

  • efekty specjalne – powtarzalne i nużące

  • poczucie humoru - brak

Czyli dla widzów oczekujących dobrego filmu – nie polecam, dla fanów pierwszej części, albo Transformersów – jak najbardziej. W przedwielkanocnej posusze dystrybucyjnej to jedna z niewielu produkcji, ale i tak chyba lepiej zająć się malowaniem pisanek.


Zwiastun:

Polska premiera: 23 marca 2018

Produkcja: Chiny, USA

Rok: 2018

Gatunek: science-fiction


  • Reżyser: Steven S. DeKnight

  • Scenariusz: Emily Carmichael, T.S. Nowlin, Kira Snyder, Steven S. DeKnight

  • Obsada: John Boyega, Cailee Spaeny, Scott Eastwood

Ostatnie posty
Search By Tags
Follow Us
  • Twitter Social Icon
bottom of page