Wicher – dzikie konie – „i tylko koni żal” (ocena 3/10)
Mika (bardzo ładna Hanna Binke) młoda dziewczyna pracuje w stadninie: opiekuje się końmi, doradza, pomaga, pielęgnuje. Towarzyszy jej jednak niepokój, który narasta po odszyfrowaniu tajemniczych znaków na sierści swoich podopiecznych. Wyrusza więc w bezsensowna podróż do źródeł pochodzenia koni. Do Hiszpanii, do Andaluzji. Tam popadają w miejscowe konflikty, problemy i układy. Szkoda tylko, że nie wiadomo po co w ogóle tam pojechali. Koń tęsknił za rodzimą ziemią?
Scenariusz tego filmu jest tak słaby, że jego śledzenie jest wręcz niebezpieczne. Można w tym filmie podziwiać jedynie uroczą Hannę Binke, albo jeśli ktoś lubi – konie. Ładne są również widoczki, ale i tak zostały bardzo przeciętnie sfilmowane. O dialogach i grze aktorskiej lepiej się nie wypowiadać, bo dawno takiej żenady w filmie kinowym nie stwierdzono. Całość nudna jak próba ujeżdżenia w Konkursie Wszechstronnego Konia Wierzchowego.
Trudno też odnaleźć głębsze przesłanie w tym filmie, bo poszczególne wątki są powierzchowne, te drugoplanowe próbują jakoś załatać dziury w pierwszoplanowych, w którym naprawdę nie wiadomo o co chodzi. Może twórcy chcieli przemycić jakieś wartości edukacyjne, czy ekologiczne, ale bardzo głęboko je ukryli.
Dystrybutor, nie wiadomo po co, wprowadza to żenujące niemieckie kino familijne do dystrybucji, co ciekawe jest już trzecia część przygód dziewczynki od koni, ale poprzednie dwie na całe szczęści nie trafiły do polskich kin.
Zwiastun:
Polska premiera: 23 lutego 2018
Produkcja: Niemcy
Rok: 2017
Gatunek: Familijny, Dramat
Reżyser: Katja von Garnier
Scenariusz: Lea Schmidbauer
Obsada: Hanna Binke, Jannis Niewöhner, Amber Bongard, Marvin Linke, Lea van Acken