Nić widmo – wyniosły krawiec (ocena 5/10)
Woodcock ("drewniany penis" - w wolnym tłumaczeniu) – podobno ostatnia rola Daniela Day Lewisa, jest londyńskim krawcem gdzieś w okolicach połowy ubiegłego stulecia. Zapewne najlepszy w swoim fachu, w każdym razie ubiera najważniejsze osoby nie wyłączając rodziny królewskiej i milionerek, traktuje wszystkich wokół z lekceważeniem, nie wyłączając klientek oraz innych kobiet, które przez krótką chwilę są jego kochankami. Jedynie do swoje siostry i współpracowniczki Cyril (Lesley Manville) ma szacunek. Na horyzoncie jednak pojawia się kobieta przeciętna – kelnerka Alma (Vicky Krieps), która zbałamuci krawca do małżeństwa. Nie będzie to jednak romantyczny związek i Alma szybko przekona się z jak trudnym człowiekiem przyszło jej żyć. Nie zasypie jednak gruszek w popiele, a przejmie inicjatywę poprzez sprytny, acz okrutny fortel.
To jest niestety fabuła CAŁEGO filmu, czyli generalnie nic się nie dzieje. Jak to mawiał klasyk „nuda, nic się nie dzieje”. Można oczywiście podziwiać piękne kostiumy, wystylizowane wnętrza, nastrojową muzykę, przemyślane kadry, perfekcyjną charakteryzację, ale na większe emocje nie ma co liczyć, no chyba że ktoś się jara przymierzaniem kostiumów – tak mniej więcej 40% filmu. Równie dobrze można przespać pół filmu i niewiele się straci. Pod koniec jest małe ożywienie, ale to takie maciupeńkie, a w dodatku oparte na bardzo popularnym ostatnio motywie (akurat z dwóch dużo lepszych filmów: „Na pokuszenie”, „Lady M.”).
To zapewne film o człowieku, który doszedł do takiej perfekcji w swojej profesji, że uważa się również ekspertem w życiu osobistym i towarzyskim. Romans, który jest słabostką dla tak wielkiego osoby zweryfikuje jednak jego wysokie mniemanie o sobie. Wychodzi również, że praca jest ważniejsza od wszystkiego: kochającej rodziny, własnego zdrowia – to akurat wartościowa aluzja również współcześnie.
Można się jeszcze doszukiwać symboli, nawiązań do innych dzieł filmowych, które faktycznie są tutaj przywoływane dość łopatologicznie, ale czy to czyni „Nić widmo” jakimś filmowym arcydziełem? Jeśli tak to tylko dla wyjątkowych miłośników kina. A filmy robi się dla ludzi, a nie dla garstki pasjonatów.
Paul Thomas Anderson – reżyser tego dzieła, kręcący rzadko, lubujący się w takich eksperymentach, bo to chyba najlepsze określenie do tej produkcji, zbiera zewsząd peany za ten film. Krytyków rozumiem (przeczytałem ich recenzje i dalej nie wiem czym tak są zachwyceni), nigdy nie mieli pojęcia o potrzebach widzów, ale szary kinoman który trafi zachęcony nominacjami oscarowymi może przecierać oczy ze zdumienia, za co tyle pochwał.
Kto wie, czy szumne zapowiedzi Danielsa to nie zwykły wybieg żeby zdystansować konkurencję w wyścigu oscarowym. Faktem jest, że wyciągnął z tej nudnej jak flaki z olejem postaci wszystko co się dało, ale czy to zasługuje na Oscara? Już ciekawsza jest rola Krieps, przynajmniej gra trochę na minach i widać w niej całe napięcie związane z tym toksycznym małżeństwem.
Jedno jest pewne – nie będę kibicował tej produkcji w rozdaniach oscarowych.
Zwiastun:
Polska premiera: 23 lutego 2018
Produkcja: USA
Rok: 2017
Gatunek: dramat, melodramat, kostiumowy
Reżyseria i scenariusz: Paul Thomas Anderson
Obsada: Daniel Day-Lewis, Vicky Krieps, Lesley Manville