Operacja Anthropoid – czeski ruch oporu (ocena 7/10)
W Monachium we wrześniu 1938 roku Wielka Brytania i Francja pozwoliły Hitlerowi na aneksję Czechosłowacji. Bez jednego wystrzału hitlerowskie Niemcy zajęły państwo, które zostało zdradzone przez zachodnie mocarstwo, za co oba zapłaciły wysoką cenę. Na terenie Czech bowiem zlokalizowane były fabryki zbrojeniowe, które zasilały faszystów w kolejnych fazach wojny. Wbrew powszechnej opinii brak oporu Czechów był tylko pozorny. Na tyle torpedowali działania Niemców, że Hitler zdecydował się wysłać do Pragi swojego najbliższego współpracownika, Reincharda Heydricha, określanego mianem kata Pragi.
W pobliżu Pragi ląduje dwóch spadochroniarzy. Już podczas lądowania wygląda to amatorsko. Także pierwsze wyzwanie wojskowe nie wskazuje, żeby byli orłami. Docierają jednak do Pragi, gdzie po perturbacjach uzyskują pomoc leczniczą i docierają do zakonspirowanego ruchu oporu. Tam zdradzają rozkazy, jakie otrzymali od rządu londyńskiego. Nie do końca podobają się one znającym realia okupowanej Czechosłowacji szefom ruchu oporu.
Czesi odsądzani od tchórzostwa i bierności w trakcie II Wojny Światowej (przynajmniej z polskiej perspektywy – sam ostatnio byłem świadkiem tak stawianych tez w luźnej knajpianej rozmowie) otrzymali od amerykanów dwa filmy ukazujące prawdziwe oblicze ruchu oporu w Czechosłowacji – właśnie „Operację …” oraz pokazywany w polskich kinach „Kryptonim Hhhh”. Już ten fakt nakazuje z większą rezerwą podejść do jakości filmowej. Bo pokazywanie prawdy historycznej jest tutaj dużo bardziej cenne. Niestety, pomimo tak krótkiego okresu (a może właśnie dlatego), II Wojna Światowa to głównie mity i legendy, brak rzetelnej analizy, genezy i wysuwania wniosków na przyszłość. Jednym z tych mitów jest właśnie rola Czechosłowacji. Tak naprawdę już data wybuchu wojny jest kontrowersyjna, u nas 1 września 1939r. jest oczywisty, dla Rosjan i po części Niemców to dopiero 1941r., a dla takich Czechów jak najbardziej uzasadniony jest wrzesień 1938. Wbrew także polskiemu mniemaniu nie byliśmy jedynym krajem, który nękał okupanta. Fakt, że kat Pragi był najwyższym zwierzchnikiem Hitlera zlikwidowanym w okresie Wojny jest tutaj dowodem koronnym. Można dodatkowo analizować na ile opór Czechów w kontekście dostaw sprzętu wojennego wpłynął na kłopoty Niemców na frontach. Sam fakt prowokacji do takich rozmyślań jest walorem dwóch filmów, powstałych w tym samym czasie i opowiadających o tym samym wydarzeniu.
„Operacja …” różni się od „Kryptonimu …” – z jednej strony na plus, ale z drugiej na minus. Tym razem narracja jest prowadzona z punktu widzenia spadochroniarzy, którzy otrzymali i przeprowadzili tytułową operację. Narracja jest więc bardziej spójna, ale praktycznie abstrahuje od samego celu operacji (w przeciwieństwie do „Kryptonimu”). Po części poprawia to komfort oglądania, ale im bliżej końca, tym przewidywalny finał psuje całe widowisko. Szczególnie, że realizacyjnie też nie jest genialnie. Trudno powiedzieć, czy miał to być dramat, czy jednak klasyczny, efektowny film wojenny. Wyszło coś pośrodku. Można więc mieć wiele zastrzeżeń pod względem samych wartości filmowych. Także aktorsko mimo wysypu gwiazd, z samym Dorocińskim (tudzież Greyem), mogłoby być znacznie lepiej.
Ale te wszystkie wady, ani nawet brak polskiej dystrybucji kinowej (zupełnie niezrozumiały, chociażby z powodu Dorocińskiego, może nie w smak nam prawda o bohaterstwie Czechów?) nie zmieniają waloru edukacji historycznej, którą obie produkcje niosą.
Zwiastun:
Produkcja: Czechy, Francja, USA, Wielka Brytania
Rok: 2016
Gatunek: dramat, wojenny
Reżyseria: Sean Ellis
Scenariusz: Sean Ellis, Anthony Frewin
Obsada: Cillian Murphy, Jamie Dornan, Marcin Dorociński