W porządku - prostytutki na cepeenie (ocena 8/10)
Stacja benzynowa. Miała być sielanka, mogła być baśń, a skończyło się w stylu filmów Tarantino.
Opuszczona stacja benzynowa gdzieś na uboczu, w scenerii rodem z westernu. Do właściciela przyjeżdża syn, którego nie widział od wielu lat, i postanawia zostać na dłużej. Tymczasem podjeżdża furgonetka wioząca do pracy za granicę kobiety, których profesji nie trudno się domyślić. Los sprawia, że będą one musiały spędzić więcej czasu w tej zatęchłej "dziurze". Scenarzysta wciąż sypie pomysłami i z niepozornej wizyty na stacji benzynowej busa wiozącego prostytutki do pracy w Szwajcarii robi się pełnometrażowy thriller z elementami masakry a’la Tarantino i melodramatu.
Ważna w interpretacji tego filmu jest gra słów, która zaczyna się już od tytułu. Film tak naprawdę powinien mieć tytuł „Studnia”. Zaczyna się od przypowieści o rabinie przyrównującego życie do studni, a na pytanie dlaczego odpowiadającego przekornie: „A …. no to życie NIE jest studnią …”. Ta przypowieść idealnie pasuje do fabuły tego niezwykłego filmu podkreślające niejednoznaczność i nieprzewidywalność wypadków. Po węgiersku studnia oznacz również stację benzynową, czyli miejsce które jest niezbędne żeby dalej podróżować. Bohaterowie jednak nie znajdą tam ukojenia. Wprost przeciwnie.
Niesamowity jest krajobraz i klimat tej produkcji, której akcja nie wychyla się poza stację benzynową. Nie przypadkowe są skojarzenia z westernem i amerykańskimi stacjami benzynowymi gdzieś na odludziu. Fabuła filmu też powoli zacznie z sielankowego klimatu skręcać w nastrój charakterystyczny dla filmów Tarantino. Reżyser Attila Gigor przyznaje się do zamiłowania również bajkami: książę ratujący księżniczkę. Aczkolwiek fabuła wykracza poza baśniowe wyobrażenia. A komicznie jest tylko momentami.
Utrzymać przez półtorej godziny napięcie oraz znaleźć tyle pomysłów na rozwój akcji to wprost niesamowity wyczyn Gigora, który jest zarówno reżyserem jak i scenarzystą tej bardzo niekonwencjonalnej produkcji. Ale to zasługa również świetnych kreacji aktorskich (także wysmakowanych ról drugoplanowych), wyważonych zdjęć i gdzieś będącej w oddali muzyki.
Historia ma drugie dno pokazujące przesłanie, że sami tworzymy historie i jesteśmy twórcami rozwoju wypadków. I nawet najbardziej nieprawdopodobna historia może być prawdziwa np. pies po latach może wrócić do swojego właściciela.
Trudno będzie zapewne o dystrybucję tego filmu, mimo że na Warszawskim Festiwalu zebrał bardzo pochlebne oceny.
Zwiastun:
Produkcja: Węgry
Rok: 2018
Festiwale: Warszawski Festiwal Filmowy - 9 miejsce w głosowaniu publiczności
Reżyseria i scenariusz: Attila Gigor
Zdjęcia: Máté Herbai
Scenografia: Pater Sparrow
Obsada: Péter Jankovics, Roland Tzafetás, Zsolt Kovács, Niké Kurta, Nóra Trokán, Lia Pokorny, Irma Milovic, Dorottya Udvaros, Zsolt László, Csaba Horváth, Ferenc Pusztai