Atak paniki – prawie jak „Requiem dla snu” (ocena 5/10)
Prezenter radiowy strzela sobie w łeb podczas audycji. Trójka nastolatków jara trawę. Dziewczyna zarabia masturbując się przed kamerką internetową. Małżeństwo zamienia się miejscami w samolocie podczas powrotu z wakacji. Byłe małżeństwo spotyka się po latach w restauracji. Kobieta przygarniająca porzucone zwierzątka nie może się dogadać z mieszkającym pod jednym dachem dorosłym synem uzależnionym od internetu, pracującego jako kelner na wystawnym weselu. , na którym panna młoda zamierza urodzić dziecko. Niezła jazda …. Prowadzone równolegle, pozornie nie związane ze sobą, wątki zmierzają do finałowego ekstremum, tytułowego ataku paniki. Akcja przyśpiesza, sekwencje są coraz krótsze, pojawiają się powiazania pomiędzy postaciami, ale także odmienne czasy narracji.
Jest to film niezwykle specyficzny, stąd bardzo różne opinie, i wiele porównań do innych produkcji, bo trudno jednoznacznie opisać ten film, nie ujawniając całej fabuły. Pojawiają się więc odniesienia do „Dzikich historii”, „Magnolii” i innych filmów mozaikowych. Zupełną aberracją jest lansowanie „Ataku paniki” jako komedii, która poza nielicznymi absurdami sytuacyjnymi absolutnie humorystyczna nie jest. Dla mnie to film najbardziej zbliżony do arcydzieła Darrena Aronofskiego. Tylko żeby udźwignąć taką konwencję trzeba być mistrzem reżyserii. A takim Aronofsky jest. W przeciwieństwie do Pawła Maślony, dla którego jest to debiut reżyserski. Co prawda pomagał tragicznie zmarłemu Marcinowi Wronie (podejrzewam, że początkowa sekwencja może mieć dodatkową aluzję) na przykład w tak doskonałym reżysersko Demonie. Z „Atakiem Paniki” sobie jednak nie poradził szczególnie w początkowej fazie. Poszczególne wątki są rwane, nie poświęca się im odpowiedniego czasu, szwankuje zarówno montaż, jak i postprodukcja – czyli elementy bezpośrednio zależne od reżysera. W efekcie można się pogubić w tych wszystkich niciach, których znajomość jest niezbędna do zrozumienia „Ataku paniki” jako całości. Niewykluczone, że drugie obejrzenie znacznie poprawia ocenę Maślony, ale nie wiem czy ktoś się skusi. Dodatkowo widz nastawiony jak do komedii może być rozczarowany zwyczajnie gatunkowo.
Należy jednak odnotować, że są w tym filmie sceny wręcz genialne. Szczególnie telefoniczna instrukcja jak ratować strategiczną grę komputerową zamieniająca się we wzajemne wypominanie na linii syn-matka.
Maślona dodatkowo zaryzykował doborem aktorów, w zasadzie z drugiej ligi. Wyjątkiem są Segda i Żmijewski – scena w samolocie - z dodatkowym smaczkiem serialowym („Na dobre i na złe”). Mam wrażenie, że większość tych mało znanych aktorów nie udźwignęła swoich bardzo trudnych kreacji.
Także w naszym gronie opinie odnośnie dzieła Maślony są podzielone. Gosi się podobał, Ojciec Założyciel patrzył na nas z ukosa, że z bogatej oferty nowości wybraliśmy tą, jeszcze twierdząc że to będzie komedia. Dla mnie to jest jedynie prawie jak „Requiem dla snu”, prawie które jak w telewizyjnej reklamie robi różnicę. Nie zdziwię się jednak jak Maślona jeszcze nakręci film genialny. Bo oznaki tego widać, a za samą odwagę na konstrukcję debiutu należą mu się dodatkowe słowa uznania.
Zwiastun:
Polska premiera: 19 stycznia 2018 Produkcja: Polska Rok: 2017 Gatunek: dramat, komediodramat, mozaikowy
Reżyser: Paweł Maślona
Scenariusz: Paweł Maślona, Bartłomiej Kotschedoff, Aleksandra Pisula
Zdjęcia: Cezary Stolecki
Muzyka: Jimek
Montaż: Agnieszka Glińska PSM
Dźwięk: Marcin Kasiński, Kacper Habisiak, Jarosław Bajdowski, Grzegorz Kucharski
Scenografia: Elwira Pluta
Kostiumy: Ewa Gronowska
Charakteryzacja: Liliana Gałązka
Obsada: Magdalena Popławska, Aleksandra Pisula, Artur Żmijewski, Dorota Segda, Grzegorz Damięcki, Nicolas Bro, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Bartłomiej Kotschedoff, Julia Wyszyńska, Adam Nawojczyk, Roman Gancarczyk, Anna Romantowska, Zdzisław Wardejn, Andrzej Konopka, Mirosław Haniszewski, Katarzyna Kwiatkowska, Tomasz Ziętek, Olaf Marchwicki, Nicolas Przygoda, Michał Lupa, Daniel Guzdek, Justyna Kokot, Maria Kania, Aleksandra Adamska