Na krawędzi – żadnych kwiatów (ocena 3/10)
Bibi to piękna, atrakcyjna młoda kobieta parająca się męskim zajęciem – jest kierowcą rajdowym (co ciekawe to drugi film po „Italian Race” w polskiej dystrybucji w krótkim odstępie czasu, gdy mamy taką specyficzną bohaterkę). Mimo otoczenia mężczyzn i niezwykłej urody nie ma jednak jeszcze partnera życiowego.
Gigi to uciekinier z domu dziecka, który oficjalnie zajmuje się handlem samochodami, ale pieniądze zarabia na brudnych interesach z napadami na banki na czele.
Młodzi umawiają się kolację, Bibi zgadza się pod warunkiem „żadnych kwiatów”. Szybko pojawia się namiętność i młodzi stają się parą kochanków. Ale namiętność powoli opada i rozpoczyna się proces poznawania prawdy o sobie.
Fabuła podzielona na trzy rozdziały jest niezwykle męcząca, długa i różnorodna. Gatunkowo można tutaj odnaleźć: kryminał, sensację, melodramat, dramat rakowy, komedię, film więzienny i jeszcze pewnie parę innych. Pomysłów reżyser Michaël R. Roskam miał od czorta, ale zupełnie ich nie poukładał. Mam wrażenie, że to kolejny film w którym nadmiar scenarzystów zaszkodził. Najlepszą scenę (podróży samochodem przejeżdżając na czerwonych światłach) zostawili na koniec, gdy już naprawdę widz może mieć dość siedzenia na seansie.
Koszmarnie źle jest to nakręcone. Zdjęcia są ciemne, niewiele widać, zamiast budować to klimat (kino noir?) co najwyżej irytuje.
Beldzy liczą na Oscara za ten film, ale miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie. Aczkolwiek Gosia już nie była aż tak krytyczna.
Zwiastun:
Polska premiera: 29 grudnia 2017
Produkcja: Belgia, Francja
Rok: 2017
Gatunek: dramat, sensacja, melodramat, kryminał
Reżyseria: Michaël R. Roskam
Scenariusz: Thomas Bidegain, Noé Debré, Michaël R. Roskam
Obsada: Adele Exarchopoulos, Matthias Schoenaerts, Eric De Staercke