The Florida Project – nieznośne dzieciaki (oceny: Woda 8 Ogień 5)
Hotel „Magic Castle” z basenem na Florydzie nadzorowany przez Bobby’ego (Willem Dafoe). Trójka niesfornych, rozrabiających dzieciaków np. plujących na samochód, złośliwie brudzących dywan lodami, podglądających opalającą się topless dojrzałą kobietę, hałasujących, biegających po całym hotelu. Z ich zachowania może wyniknąć większa tragedia. Powoli film koncentruje się jednak na dziewczynce Moonee (Brooklynn Prince) i jej wytatuowanej matce Halley (Bria Vinaite), która zarabia na utrzymanie najstarszym zawodem świata.
„The Florida Project” to film ze szczątkową fabułą, oparty na pojedynczych scenach ukazujących zjawiska społeczne. Jest to produkcja utrzymana w kolorowym, pastiszowym świetle, jakby z wyobrażeń - nieświadomych świata dorosłych - dzieci, ale bez ogródek pokazująca smutną rzeczywistość. To zapewne źródło takiego sukcesu filmu, który przez wielu jest typowany do nagród oscarowych. Dla wielu widzów jednak fenomen tej produkcji będzie trudny do ogarnięcia. Brak konkretnej fabuły powoduje, że momentami robi się nudno. Chociaż trzeba przyznać, że wiele scen jest pomysłowych.
Sean Baker, reżyser duże lepszego filmu „Mandarynka” (który w Polsce pokazany został jedynie na Warszawskim Festiwalu Filmowym), kreśli obraz współczesnej Ameryki, w dodatku z Florydą w tle ukazując wszelkie patologie: narkotyki, prostytucja, niepełne rodziny, walka o egzystencję – taki obraz najbogatszego kraju na świecie wysuwa się z tej produkcji. Dzieci, które mają pecha urodzić się w patologicznych rodzinach naznaczone są na całe życie, które nie będzie Disneylandem. Trzeba przyznać, że ten krytycyzm wychodzi Bakerowi bardzo dobrze. Ale czy to aby na pewno prawdziwy obraz Ameryki? Przez cały film możemy się zastanawiać dlaczego mająca głowę na karku matka Moonee musi zarabiać oferując usługi seksualne. Wygląda to maksymalnie przerysowanie i dorabianie filmowej rzeczywistości do celów reżyserskich. W pewnych środowiskach taka wizja Ameryki się spodoba (szczególnie w okresie krytycznego podejścia światka filmowego w okresie prezydentury Trumpa), szczególnie że ukazuje ona patologie wśród białych Amerykanów, unikając tematyki czarnoskórych, Latynosów i innych emigrantów, gdzie niechęć do uczciwej roboty jest faktycznie normą. Niech ostatecznym dowodem na oderwanie od rzeczywistości będzie praktycznie brak elektronicznych zabawek, nawet w najbardziej patologicznym środowisku dzieciaki łażą ze smartfonami. Nawet jednak jeżeli zarzut o stronniczość jest słuszny, to Baker swój cel osiągnął idealnie trafiając w gusta krytyków.
Stworzenie tak kolorowego świata i ukazanie w nim prawdziwego życia dorosłych to wyzwanie dla operatora – Meksykanina Alexisa Zabe. Pod tym względem „The Florida Project” jest prawdziwym majstersztykiem. Kamera pokazuje w idealnym świetle, a także z dobrej perspektywy filmową rzeczywistość. Nie ma tutaj nadużywanego ostatnio syndromu bliskiego filmowania, wiele scen jest ukazana ze znakomitej, pomysłowej perspektywy – chyba majstersztykiem jest opalająca się topless kobieta. Łatwo było popaść tym pastelowym filmem w kicz, ale zdjęcia ratują przed tym zagrożeniem. Są bowiem także zachody słońca, tęcza – wszystko wprost perfekcyjnie pokazane, bo nawet w tym brzydkim świecie oczami dziecka można dostrzec magiczny świat. Jeżeli w jakiejś kategorii „The Florida Project” zasłużył na nagrody – to są nią „zdjęcia”.
Znakomity jest także Willem Defoe (tutaj może być Oscar), każde jego pojawienie się na ekranie trochę rozkręca nieśpieszną fabułę (znakomita scena to z dziadkiem, który przystawia się do dzieci). Na uwagę zasługują również role dziecięce, chociaż ten film może stanowić materiał reklamowy dla ludzi nie chcących mieć potomka – dzieciaki zagrały bowiem irytująco, ale właśnie takie miały zadanie. Także są one pewnym przerysowanie, ale zrywają z przesłodzonym obrazem słodkiego szkraba.
„The Florida Project” to z pewnością film specyficzny, pozostający na dłużej w pamięci. Nawet jeżeli kogoś zanudził, to po seansie dostrzeże pewne uniwersalne wartości. Oczywiście skala zachwytów krytyków jest zdecydowanie przesadzona, jak też spodziewane nagrody, ale trzeba przyznać że coś w tym wszystkim ciekawego – jest.
Serwis wodaiogien.com jest podzielony w ocenie: Gosia uważa że to bardzo ciekawy obraz, dla Ognia szczątkowa fabuła skreśla nawet najlepszą formę. Ale największą bekę mieliśmy z ludzi, którzy do kina przyprowadzili małą dziewczynkę. To nie jest zdecydowanie film dla dzieci, obsługa kina powinna reagować na takie przypadki. Zastanawialiśmy się również na sensem tytułu (to chyba kryptonim projektu realizowanego na Florydzie), czy może ma jakieś drugie dno, ale chyba chodzi głównie o zaakcentowanie Florydy jako symbolu amerykańskiego snu o dobrobycie. Floryda to taki dorosły Disneyland.
Zwiastun:
Polska premiera: 22 grudnia 2017
Produkcja: USA
Rok: 2017
Gatunek: dramat, komediodramat, paradokument
Reżyseria: Sean Baker
Zdjęcia: Alexis Zabe
Obsada: Willem Defoe, Brooklynn Prince, Bria Vinaite