Na skrzydłach orłów – gdzie scenarzystów czterech (ocena 3/10)
Eric Liddell – szkocki sprinter chińskiego pochodzenia, mistrz olimpijski z 1924 roku. Ideowiec, jako wychowanek misjonarzy głęboko pobożny – na igrzyskach nie wziął udziału w koronnej dyscyplinie, tylko dla tego że finał rozgrywano w niedzielę. Zamiast kontynuować karierę sportową (zakończył ją w wieku 23 lat) wyjechał do rodowitych Chin na misję chrześcijańską. Tam zastał go konflikt japońsko-chiński.
Historia rywalizacji Liddella z Brytyjczykiem Abrahamsem była kanwą jednego z najlepszych w historii filmu sportowego: „Rydwanów Ognia” z 1981 roku – efektem cztery nagrody oscarowe, a główny motyw muzyczny stał się ponadczasowy. Niestety w kontekście produkcji w reżyserii Stephen Shin lepiej o tamtym filmie nie wspominać. Bo aż boli jak Azjata schrzanił „Na skrzydłach orłów”.
Wprost zęby bolą podczas oglądania. I to nie z powodu okropieństw obozu, a fatalnego scenariusza, złego montażu i absurdalnej kompozycji scen. Praktycznie niewiele można się dowiedzieć, brakuje następstw zdarzeń, sceny wyglądają jak umieszczone losowo. Może fakt pisania scenariusza przez cztery osoby jest tutaj źródłem porażki, bo ten film wygląda jakby każdy z nich bez wiedzy o pracy kolegów dopisał swoje sceny. Niektórzy za reżyserię najwyraźniej nie powinni się brać – u Shina szwankuje wszystko: patos przechodzi w kicz, motywy muzyczne nie współgrają, zdjęcia są chaotyczne, aktorzy plączą się po ekranie. Latający orzeł, kolorowe latawce palone na drutach obozu koncentracyjne i sprint boso po śniegu – na tyle było stać pomysłodawców fabuły. Irytująca jest również narracja z offu – tak jakby biografii Liddella nie dało się pokazać stricte filmowo.
Na tą reżysersko-scenariuszową minę wpadł Joseph Finnes – brat bardziej chyba utalentowanego Jacoba. Joseph do tej pory znany był z najbardziej absurdalnie oscarowego zwycięzcy „Zakochanego Szekspira”. Może ta rola też mu jakoś ujdzie na sucho.
Film ma mocne akcenty religijnych, tym bardziej szkoda że przypomina największą chałę filmów tego typu.
Jeszcze jako produkcja telewizyjna, może i ujdzie, ale na seans kinowy to zdecydowanie zbyt wysokie progi. Szybko się zorientowano, i w Polsce poleżał w repertuarze ledwie dwa tygodnie. O dwa za długo. Po co wprowadzać taki odleżany kotlet?
Zwiastun:
Polska premiera: 15 grudnia 2017
Produkcja: Chiny, Hongkong, USA
Rok: 2016
Gatunek: biograficzny, wojenny, dramat, sportowy
Reżyseria: Stephen Shin
Scenariusz: Rubby Xu, Christopher C. Chan, Michael Parker, Stephen Shin
Obsada: Joseph Finnes, Jesse Kove, Shawn Dou