Soyer – jurodiwy (ocena 7/10)
- Ogień
- 29 lis 2017
- 2 minut(y) czytania

Tytułowego bohatera poznajemy z dokumentalnej wypowiedzi siostry. Od razu wiemy, że już nie żyje i że był wyjątkowym dziwakiem. Należało na przykład taszczyć za nim baniaki z wodą, bo pił tylko taką swoją, a w samochodzie nie mogła zostać, bo zmiana temperatury ograniczyłaby jej właściwości („jesteśmy tym co jemy” – zresztą ksywka bohatera pochodzi od faktu, że jadł głównie soję). Sam dźwigać nie mógł więc wyręczał się szwagrem, ale nie zamierzał mu dziękować, bo wtedy nie kwalifikowałoby się to jako dobry uczynek. Soyer był zakręcony na punkcie religii chrześcijańskiej. Wszystko filmował, bo nie chciał aby ktoś ostatnich dwóch lat jego życia wypaczył tak jak to zrobiono z postacią Jezusa. Opiekę na Soyerem z uwagi na chorobę matki przejęła siostra, młoda ładna, atrakcyjna kobieta i jej mąż, typowy materialista, gadżeciarz, w dodatku uzależniony od kokainy. Podczas wypadu wakacyjnego w góry Soyer uważa za swoje zadanie nawrócenie na właściwą drogę szwagra. Ten wakacyjny wypad to pierwsza część filmu Łukasza Barczyka.
Zachwycił mnie ten film przede wszystkim scenariusz. Opowiada w formie dokumentalnej historia jest bardzo pomysłowa, przy okazji posiada istotne zwroty akcji. Nie chciałbym spoilerować, ale kto wie czy to tytułowy Soyer jest głównym bohaterem.
Z fabuła współgra sposób realizacji stylizowany na dokumentalny. Bohaterów obserwujemy jakby uczestniczyli w telewizyjnym reality show. Kadr obrazu jest kwadratowy podkreślający amatorską produkcję. Nie powoduje to jednak znużenia, wydarzenia wciągają bez reszty.
Nie sposób tutaj również abstrahować od pewnej religijności fabuły. Warto również poczytać o jurodiwych, czy też teoriach o schizofrenii Jezusa. Film nie daje jednoznacznej odpowiedzi czy Soyer nie był przypadkiem zwykłym wariatem. Mógł być na przykład … świętym.
Wielką niespodzianką jest natomiast postać reżysera Łukasza Barczyka – to ten sam facet, który nakręcił bodajże najgorszy film ostatnich lat „Hiszpankę”. Tym razem natomiast porusza się co najmniej bardzo sprawnie opowiadając niesamowitą historię, a przy tym rysując portrety psychologiczne bohaterów. Drobne wpadki owszem się zdarzają (trochę oderwana trzecia część i mało wiarygodny motyw z jabłkiem), ale reżysersko jest bardzo dobrze. Znakomicie jest również aktorsko, cała trójka odtwarzająca kluczowe postacie znalazła swój sposób na rolę.
Film jest projektem studenckim i aż trudno uwierzyć, że został zrealizowany w sposób umożliwiający dystrybucję kinową. Co prawda nie odważono się szerzej tego upowszechnić i pewnie ze znalezieniem seansu kinowego będą problemy, ale warto poszperać za tym zaskakująco interesującym filmem. Recenzja były co prawda mało przychylne, ale podejrzewam tutaj antyreligijne fobie środowiska.
Zwiastun:
Polska premiera: 17 listopada 2017
Produkcja: Polska
Rok: 2017
Gatunek, dramat, religijny, paradokument
Scenariusz i reżyseria – Łukasz Barczyk
Zdjęcia – Karina Kleszczewska
Montaż – Łukasz Barczyk
Udźwiękowienie – Rafał Nowak, Łukasz Kaczmarski
Kostiumy – Michael Goldwyn
Charakteryzacja – Honorata Grześkiewicz-Godlewska
Kierownictwo produkcji – Katarzyna Kania
II kierownik produkcji – Tomasz Kowalik
Producent: Agata Golańska
Obsada: Cezary Kołacz, Maciej Musiałowski, Marianna Zydek
Comentarios