"Linia życia" - eksperyment medyczny (ocena 7/10)
Amerykański aneks do "Botoksu".
Oba filmy miały polską premierę w ten sam dzień. Akcja dotyczy klimatów szpitalnych. Oraz oba filmy zostały zmieszane z błotem przez tzw. "krytyków filmowych".
Adepci sztuki lekarskiej w Stanach (tudzież w Kanadzie, bo film kręcono w Toronto) nie są tak wulgarne, jak u Patryka Vegi, ale pomysł na eksperyment mają szalony.
Zagadnienie "życia po śmierci" jest moim konikiem, więc pierwszą fazą byłem zachwycony. Później fabuła bardzo delikatnie skręca gatunkowo. Końcówce można dodatkowo zarzucić pretensjonalność. Ale film ratuje porządna realizacja. Szczególnie dźwięk jest świetnie dopracowany. Dobra gra aktorska podkreśla wyrazistość bohaterów: pomimo głupoty ich pomysłów trudno nie trzymać za nich kciuków - niektóre sceny są bardzo emocjonujące.
Film jest dość wierną powtórką wersji z 1990 roku. I zapewne lepiej oglądać bez znajomości pierwowzoru. Ale to nie oznacza, jak zgodnie twierdzą recenzenci, że jest gorszy. Owszem można czuć rozczarowanie, że poszedł w tą, a nie inną stronę. Ogląda się jednak bardzo dobrze. Koniecznie w kinach, bo dźwięk jest atutem.
Zwiastun: