"Barry Seal: Król przemytu" - era Reagana (ocena 8/10)
Film jest zrealizowany w specyficzny sposób.
Z jednej strony stylizowany na paradokument. Z drugiej specyficzny klimat z lat 80-tych.
To idealnie współgra z opowiadaną historią: pilot linii lotniczych postanawia, tudzież jest zmuszony, do założenia własnego "biznesu". Taki tam "drobny" handel np. wprowadzenie na rynek amerykański nowego produktu. Dystrybucja kokainy nastręcza pewne trudności: a to pas startowy za krótki, a to trzeba zrzucić w trakcie lotu, a to jakieś samoloty śledzą handlowca ....
Ale Barry jest obrotny i daje radę niczym Beata Szydło ... tak polityka też jest obecna: CIA, Nikaragua, kartel z Kolumbii, para prezydencka: Nancy i Ronald.
Z czasem biznes rozkręca się tak bardzo, że największym problemem jest upychanie zwitków dolarów po szufladach. Nie trudno oczywiście przewidzieć, że po hossie przyjdą gorsze czasy ... czyli w najlepszym wypadku cela dwa na półtora.
Mimo, że bohaterem filmu jest postać dość kontrowersyjna (LINK), to w filmie wzbudza sympatię. Wielokrotnie mu kibicujemy, współczujemy, a nawet usprawiedliwiamy jego "zajęcie". A najbardziej to zazdrościmy jak jeździ po bankach i zakłada wielomilionowe lokaty.
Kto wie, czy to nie życiowa rola Toma Cruise - jest znakomity, chyba ma smykałkę do latania (Top Gun). Bardzo ciekawe są również role drugoplanowe, chociaż przy takich Tomie trochę giną. Jest też sporo Ronalda Reagana, ale raczej w negatywnej konotacji.
Polecamy ten film szczególnie dla Ojca Założyciela, bo jest tu wszystko co kocha: samoloty, panienki i duże pieniądze. :)
Zwiastun: