„Droga wodna niestrzeżona” – płot czy motorówka? (ocena 7/10)
Okoliczności dostania się Lecha Wałęsy na strajk w Stoczni Gdańskiej (14 sierpnia 1980 roku) doczekały się filmu dokumentalnego.
Legenda jest znana na całym świecie: Lechu przeskoczył przez płot i pociągnął za sobą tłum rozpierzchłych stoczniowców doprowadzając do powstania wolnych związków zawodowych. Turyści, przyjeżdżający do Gdańska, często proszą o wskazanie tego słynnego płotu, czy chociażby miejsca w którym historia Polski (świata?) zmieniła swój bieg. Tymczasem prawdziwe okoliczności są bardzo niejasne i wokół tej, wydawało się błahej, sprawy narosło wiele mitów.
Może ktoś w sposób naturalny zapytać „a jakie to ma znaczenie jak Wałęsa się dostał na teren stoczni, jak jego wiodąca rola w strajku jest niepodważalna”. Jak się jednak okazuje ten mały szczegół może rzucać całkiem inne światło na wydarzenia sierpniowe i role jaką w nich spełniał Wałęsa.
Ponad wszelką wątpliwość Wałęsa umówił się z organizatorami strajku, że pojawi się bladym świtem. Tymczasem strajk rozpoczęto o szóstej rano, a Wałęsa pojawił się po dziewiątej. Co robił, czemu się spóźnił? Oczywiście, jak to Wałęsa, wymyśla on sprzeczne ze sobą historie. Małe kłamstwa Wałęsy stawiają pod znakiem zapytania całą jego historię i sugeruje udział, albo przynajmniej kontrolę służb bezpieczeństwa. Lansowana między innymi przez ŚP. Annę Walentynowicz teza wskazuje, że Wałęsa kontaktował się ze służbami przed rozpoczęciem strajku i został na teren stoczni dostarczony motorówką. Oczywiście taka teza zupełnie zmienia rolę Wałęsy jako niezależnego przywódcy strajku, ale w kontekście jego późniejszych postaw daje wiele do myślenia. Dlatego też ta drobna kwestia sposobu dostania się Wałęsy na teren stoczni nabiera aż tak wielkiego znaczenia.
Sam dokument jest bardzo sprawnie, chociaż stronniczo zrealizowany. Pojawiają się wypowiedzi ówczesnych opozycjonistów. Nie zawsze znanych obecnie, bo w zasadzie tylko Wałęsa zrobił karierę polityczną. Sam Noblista również się pojawia, ale zostały podane wybiórcze jego wykluczające się wypowiedzi. Inna sprawa, że z gadaniny Wałęsa trudno coś sensownego sklecić i facet sam się pogrąża. Co wyszło szczególnie dobitnie w temacie TW Bolka.
Bardzo ciekawe są również okoliczności powstania filmu. Otóż większość nakręconego materiału pochodzi sprzed 10 lat i przeleżała gdzieś na półkach. Stąd w filmie w znacznym stopniu wypowiadają się osoby już nie żyjące (ksiądz Jankowski, Walentynowicz). Dlaczego przez tyle lat materiały te przeleżały, kogoś boli prawda o incydencie ze skokiem przez płot? To tylko budzi jeszcze większe wątpliwości odnośnie roli Wałęsy podczas historycznego strajku. Dopiero teraz po zmianach politycznych film doczekał się swojej emisji w telewizji publicznej.
Niezależnie od poglądów na bieżącą sytuację polityczną z pewnością warto obejrzeć ten dokument, chociażby dla osób które w strajku odegrały niebagatelną rolę, a którzy zostali praktycznie zapomnieni. Głównie przez postawę Wałęsy, który przez lata zawłaszczał wszelkie sukcesu akcji strajkowej.
Twórcy filmu na końcu rozszerzają wydźwięk materiału do dalszych losów Stoczni okraszając trudną sytuację ekonomiczną piosenką zespołu Turbo „dorosłe dzieci”. Czy to dobry pomysł – to nie wiem, bo pachnie trochę „oszołomstwem”. Lepiej chyba było postawić kropkę na sierpniu 1989.