top of page

"Potwór z Martfű" - węgierski Jestem Mordercą (ocena 7/10)


Bardzo dobrze został przyjęty, znakomity zresztą, polski kryminał "Jestem Mordercą" TUTAJ.

Węgierski odpowiednik podobnej historii aż tak genialnym filmem nie jest, ale i tak szkoda, że jedynie widzowie Warszawskiego Festiwalu mogli obejrzeć kryminał w reżyserii Árpáda Sopsitsa.


Węgry. Tuż po wydarzeniach 1956 roku. W małej miejscowości Martfű za brutalną zbrodnię zostaje skazany chłopak młodej dziewczyny. Początkowo przyznaje się do winy, ale w więzieniu prosi o rewizję wyroku. Siedem lat później do miasteczka przyjeżdża ambitny śledczy. Człowiek, który spędził 10 lat w więzieniu, ponieważ został uznany za winnego, ale tak naprawdę był niewinny. Seryjny zabójca na wolności. Prokurator, który domaga się kary śmierci dla niewinnego, a potem stara się, by prawda nie ujrzała światła dziennego. Śledczy, który zostanie zobowiązany, by prowadzić dochodzenie w swojej sprawie i kolejny śledczy opętany wymierzaniem sprawiedliwości. Historia wszystkich tych osób i ich rodzin splata się w trzech liniach czasowych w latach 50. i 60. w niewielkim węgierskim mieście. Wrażenia Bardzo sprawnie zrealizowany kryminał. Nie przeszkadza, że widz wie więcej od przedstawianych postaci. Z dużym zaciekawieniem można obserwować proces dochodzenia do prawdy. Dopracowany w każdym szczególe film, bardzo wiernie oddający klimat małego socjalistycznego miasteczka, w przeciągu kluczowych wydarzeń politycznych: powstania węgierskiego 1956, a interwencji wojsk układu w Czechosłowacji 1968.


Reżyser o filmie:



Ostatnie posty
Search By Tags
Follow Us
  • Twitter Social Icon
bottom of page