"Król Artur. Legenda miecza" - klątwa Obcego trwa…. (ocena 1/10)
To już jest jakaś plaga. Po zmieszaniu z błotem legendy Obcego przez samego Riddleya Scotta przyszedł czas na podobną zbrodnię popełnioną na legendzie o Królu Arturze
Kinematografia zajmowała się tym tematem już wielokrotnie, raz lepiej, raz gorzej ale to co wymyślił Gue Ritchie to woła o pomstę do nieba a przecież reżyser ten wysmażył chociażby Kryptonim UNCLE czy Sherlocka.
Jeżeli nastawiamy się na duszny klimat zamkowy, pochodnie w piwnicach, piękne księżniczki krążące po korytarzach i brawurowych rycerzy poprawiających swoje zbroje to…. to nie jest ten film. Na dzień dobry zobaczymy- mniemam, iż wymaga tego poprawność polityczna- czarnoskórego „rycerza”, który pasuje tutaj jak scena z fletem w serii Obcego. Później jest niestety jeszcze gorzej. Z marszu musimy się nastawić, iż klimatu średniowiecza tutaj nie uświadczymy, wchodzimy w totalne fantasy i dla mnie osobiście sens tego zabiegu jest opłakany w skutkach
Kiedy opowiada się historię fantasy, z postaciami fantasy, ważne jest ustalenie zasad, bo inaczej film wkracza w śmieszność i całkowitą nielogiczność. Niestety właśnie tak jest w tej produkcji. Bohaterowie zjawiają się, nagle osiągają zdolności które dla widza są całkowicie „z czapy”, nie ma żadnej logiki w prowadzeniu postaci. Owszem trochę podobną narrację mieliśmy w UNCLE, ale tam jednak owe zasady i logika były zachowane
W efekcie oglądając to dzieło w atmosferze rozpaczy jesteśmy przenoszeni z jednej sceny do drugiej bez większego sensu, chcielibyśmy zobaczyć jakieś elementy średniowiecznej walki, ale zamiast tego otrzymujemy jakże pasujące tutaj walki karate. Masakra
Związanie się z postaciami także nie ma najmniejszego sensu chociażby przez ich debilne imiona. Główna bohaterka nawet takiego nie ma, bo jest magiem. Szukamy Sir Lancelota czy Ginewry? To nie tutaj
Może ten film broni się wizualnie, ale gdybym chciał oglądać latające smoki i słonie to bym poszedł może na coś z góry traktujące o tej tematyce. Muzycznie także wkraczamy w erę hop siup, nie nastawiajmy się na nic w klimacie „królestwa niebieskiego”
Jeżeli ktoś może to niech unika jak ognia tego filmu. Czasu na ugruntowanie tej decyzji jest sporo, bo polska premiera dopiero w czerwcu