"Szatan kazał tańczyć" - baśniowy pornos (ocena 2/10)
Chciałem dać wyższą ocenę. Na zachętę. Chociaż to już trzeci film tej całej Kasi Rosłaniec. Każdy kolejny jest gorszy (Galerianki były naprawdę co najmniej poprawne). A ten jest wybitnie zły. Więc zachęty nie będzie, a to głównie dlatego że Gosia Woda była wprost zażenowana tym gównem ...
Zacznijmy od tego, że film ma inny format: taki pionowy prostokąt. Z nudów zastanawiałem się ile procent ekranu jest wykorzystanych - stawiam na 70%. Pewnie to celowy zabieg, bo to co oglądamy jest tak żenujące, że można patrzeć jedynie między palcami. Takie trochę podglądanie, tylko muszę zmartwic panią reżyser - widza to co pokazuje - nie interesuje ...
Już na początku reżyserka uprzedza, że fabuły nie będzie, a jedynie 49 (a może 54) dwuminutowych fragmentów z życia Karoliny - autorki kontrowersyjnych powieści. Karolina zajmuje się głównie uprawianiem seksu - więc połowę filmu musimy gapić się na jej cycki, z przerwami na oglądanie jej tyłka. W trakcie mojego seansu trzy panie wyszły - bo nie zdzierżyły.
Dla amatorów innych części ciała jest także wzwód Simlata.
Jest trochę Warszawy - w tym budynek CBF - ale to też nie ratuje reżyserki ...
Mimo wszystko szacunek dla Magdaleny Berus - tyle razy pokazywać swoje nagie ciało ...
Zamiast tracenia czasu na pisanie trochę materiałów:
1) Zdjęcia:
2) Sfilmowani - recenzja:
3) Reżyserka o swoim "dziele":