"Jutro będziemy szczęśliwi" - macierzyństwo dla ojca (ocena 8/10)
Niezwykle sympatyczny film. O ile "Nietykalnych" nie kupiłem, o tyle tym razem byłem zachwycony. Film jest nierozerwalnie związany ze wspomnianym przebojem kinowym sprzed dwóch lat ze względu na aktora Omara Sy.
Poznajemy go w pierwszych scenach jako imprezowicza i lekkoducha. Ale wydarzenia bardzo go zmienią. Grzechem nie przystającym naszemu serwisowi byłoby opisywać nawet zalążek fabuły, bo głównym atutem filmu są zwroty akcji i zaskoczenia, a także zmiany gatunkowe: generalnie jest to komedia, ale tylko do czasu, szybko popada w tragikomedię, a nawet w dramat.
Film jest znakomicie zagrany, aczkolwiek to nie Sy jest najlepszy (Antoine Bertrand jest wprost genialny, a Gloria Colston przeurocza i rezolutna), ma świetne dialogi, no i przede wszystkim niezwykły scenariusz. Twórcy szykują na koniec niespodziankę, która nie pozwoli zapomnieć o tej historii jeszcze długo po wyjściu z kina.
Chwaląc ten film nie można zapominać o wadach, ale o nich nie pamięta się raczej w trakcie seansu, bo jednak postać ojca zdecydowanie góruje nad matką. Należy również napomknąć że scenariusz jest podobno (źródło) remakiem "Instrukcji nie załączono" - filmu meksykańskiego sprzed 4 lat, którym polskie kina uraczone nie zostały.
Oczywiście nie można zapominać, że wnioskiem jaki płynie z "Jutro będziemy szczęśliwi" jest to, że każdy może być wspaniałym ojcem. Także szanowne panie - jak widzicie nieodpowiedzialnego lekkoducha to go nie skreślajcie na starcie ...
Zwiastun: