"Bikini Blue" - sensu co KOT napłakał (ocena 5/10)
Bardzo ładny wizualnie film, ale fabuła mocno kuleje.
Wielka Brytania po II Wojnie Światowej. Wiele polskich żołnierzy rozczarowanych rozstrzygnięciami politycznymi i brakiem możliwości powrotu do komunistycznego kraju popada w załamanie nerwowe. Angole, co prawda bardziej zainteresowani rywalizacja piłkarską z drużyną z komunistycznych Węgier (Anglia - Węgry 3:6), są na tyle życzliwi że budują tym angielskim Żołnierzom Wyklętym ośrodki psychiatryczne. I w jednym z takich Angielka odnajduje swoje polskiego męża sprzed wojny. Uciekają z zakładu i większość filmu spędzają na plaży, powoli odkrywając tajemnice z przeszłości.
Niestety historia, chyba wbrew temu co sądzą twórcy, jest mało interesująca i zwyczajnie nużąca. Pewnie dałoby się ją dużo lepiej opowiedzieć.
Aktorsko Tomasz Kot jest wprost koszmarny. Albo to nie dla niego rola, albo opinie że wcale nie jest takim genialnym aktorek (na jakiego wykreowały go postacie Religi i Riedla) są prawdziwe. Lianne Harvey jest ładna i gra przyzwoicie. Najlepszy jest natomiast z tego całego zamieszania uroczy ... żółw, złośliwie pomalowany białą akwarelą.
I jeszcze na (d)okładkę irytujący plakat, zbyt przypominający genialną "Cassablancę".
Zwiastun:
Rozmowa z twórcami: