"John Wick 2" - mir (ocena 3/10)
John Wick był filmem całkiem zgrabnym. Miał swoją logikę, tempo i Keanu Reeves dopełniał reszty. Ale dwójka to niestety niewypał pod każdym względem.
Zaczyna się od totalnej masakry: motocykle rozbijają się przy ogromnych prędkościach, samochody zostają miażdżone, na kierowców działają siły większe niż w przypadku uderzenia kolumny rządowej o prędkości 50 km/h. Nasz bohater oczywiście wychodzi z tego obronną ręką i dociera do szefa. Tam wypijają kielicha i uzgadniają pokój. Czyli Keanu powinien wrócić do swojego nowego psa, a widzowie wyjść z kina – oj jak żałowałem że tak nie uczyniłem. Niestety z niewiadomych powodów ktoś Reevsowi pali chałupę, a ten znowu musi wyruszyć na drogę likwidacji wrogów – nie udała mu się emerytura. Główna akcja toczy się w Rzymie więc może przynajmniej bywalcom stolicy Italii spodobają się widoczki. Kuriozalna scena goni kuriozalną: już nie wystarczają pościgi samochodowe, mamy nawet absurdalne podcięcie sobie żył w luksusowej wannie, chyba w najsłabszej scenie kina sensacyjnego w historii.
Efekty specjalne są bardziej dla kina azjatyckiego, czyli generalnie nawalają się na zasadzie, że do naszego bohatera ktoś podbiega i dostaje wpierdol. Jeszcze na początku filmu można się zastanawiać z ilu metrów strzelić do Reevesa żeby go powstrzymać, z czasem może nudząc się na tej szmirze oceniać z ilu centymetrów uda się trafić, a w końcu z ilu milimetrów oddany strzał okaże się śmiertelny.
Z logiką cały film jest na bakier. Poczynając od początku, bo zupełnie nie wiadomo, cóż takiego spowodowało kontynuację przygód Wicka – przecież tym razem nikt mu nie zajebał psa. Twórcy raz po raz wymyślają coraz bardzie kuriozalne rzeczy, z wysyłaniem esemesów do całej społeczności na czele – takie trochę jak sms dnia u naszych polityków.
Jakby tego wszystkiego było mało, to „dwójka” ma jeszcze jedną wadę – trwa 122 minut. Nie może się skończyć, co tak męczy jakby się siedziało w kinie czwartą godzinę. I tylko Reevesa szkoda, bo już momentami chce się rzygać na jego widok.
Ale największym szokiem w tym wszystkim były recenzje krytyków TUTAJ:
doskonałe kino gatunkowe, które choć powiela schematy to jednak wprowadza potrzebną filmom sensacyjnym świeżość.
nie przesadzę, nazywając ten film absolutem w swojej klasie
czysta zabawa i prawdziwa perełka dla miłośników kina akcji
ma najlepsze sceny akcji, jakie widzieliśmy w hollywoodzkim filmie od lat
krwista opera, wystylizowana, ale świadoma każdej swojej sekundy, a przede wszystkim: posiadająca świetny rytm
całość jest świetnie zmontowana i naprawdę może się podobać
Itak dalej i tak dalej ... Co ci ludzie ćpają to nie wiem …
Jedyne co warto - to obejrzeć zwiastun i podarować sobie wbrew namowom krytyków (może dobre żarcie było na premierze) wizytę w kinie: