"Lego® Batman: Film" - metalowiec z inklinacjami do rapu (ocena 6/10)
Batman zupełnie zdominował ten film. Jeszcze się nie zaczął, a już słyszymy jego komentarz odnośnie sposobu rozpoczynania czarną planszą.
Świat zbudowany z klocków Lego jest niczym w porównaniu z rozbuchanym ego Batmana. Tylko on ma dobre pomysły, tylko on ratuje świat, nawet jego rywal nie rywalem tylko jakimś chłystkiem nie wartym uwagi. Jokera to mocno irytuje. Nie tylko jego zresztą. O Supermenie nie wspomnę.
Jak się nie trudno już na początku to irytujące przeświadczenie o swojej wielkości zostanie wystawione na próbę.
Ten film zdecydowanie ma ADHD. Leci jak szalony. Akcja za akcją, klocek za klockiem. Przez kilkanaście minut trudny złapać oddech. Jest efektownie, mimo że konwencja oparta na klockach lego wprowadza pewne ograniczenia. Później twórcy robią sobie mały przestój na dopracowanie postaci psychologicznych - moim zdaniem najlepiej wychodzi im to w przypadku młodocianego fana Batmana - Robina, i na końcówkę kolejna akcja bez trzymanki.
Znajduje też czas na innych filmowych bohaterów. Szczególnie "czarne charaktery" dają się we znaki: Voldemort (tego imienia nie można oczywiście wymawiać, ale Batman na takie szczegóły nie baczy), Sauron, Agent Smith z Matrixa, i King Kong.
Ogląda się to dobrze. Fani jak czytam recenzje są zachwyceni. Film co prawda znika z pamięci zaraz po wyjściu z kina, ale swoją rolę - jak najbardziej spełnia. Nie jest to aż tak dobry film żeby płacić dodatkowo za 3D (mało efektów), a tym bardziej IMAX, ale na poranny seans z dzieciakiem warto się wybrać.
Zwiastun: