top of page

"Elle" - porąbany film (ocena 5/10)


Po filmie w reżyserii Paula Verhoevena ("Nagi Instynkt", "Showgirls") z Isabelle Huppert ("Pianistka") w roli głównej można było oczekiwać wszystkiego. Ale i tak wizyta w kinie przerosła te oczekiwania. Sformułowanie "porąbany film" wyrażone tuż po seansie przez Wodę w zasadzie mogłoby wyczerpać całą recenzję.


Trudno dziwić się, że film Verhoevena z Huppert zaczyna się od brutalnego gwałtu. Obserwowanego przez uroczego kotka. Sceny gwałtu przez zamaskowanego napastnika pojawiają się w trakcie filmu jeszcze wielokrotnie.

Bohaterką jest Michèle Leblanc, szefowa w firmie gier wideo. Jej osobowość jest mocno skrzywiona, głównie przez wydarzenia o których powoli dowiadujemy się w takcie filmu, a bezpośrednio związane z jej rodzicami i traumatycznymi wydarzeniami z dzieciństwa.


Ta francusko-niemiecko-belgijska jest mieszaniną gatunków: to głównie dramat psychologiczny, ale z elementami thrillera, komedii, tragikomedii, a nawet rozwiązaniami zaczerpniętymi z horrorów. Trochę to meczy, bo film jest niespójny, ale trzeba przyznać że specjalnie nie nudzi - a trwa grubo ponad 2 godziny (na nasze nieszczęście, bo znowu wracamy do domu o północy). Ogląda się momentami z zapartym tchem, ale czuć że większego przesłania nie ma. Takie trochę szokowanie dla samego szokowania.


Film jest adaptacją powieści „Oh...” pióra Philippe’a Djiana - i to niestety widać. Nie znam co prawda książki, ale wydaje mi się że nie do końca udało się zaadaptować na potrzeby filmu. Film ma zmienne tempo, wyraźne są braki scenariuszowe, a osobowości bohaterów są bardzo powierzchowne. A są to postacie niezwykle ekscentryczne jak chociażby: rodzice bohaterki, sąsiad, czy kolega z pracy.

Isabelle Huppert otrzymała za ta rolę nominacje do Oscara i bardzo bym się ucieszył żeby pokonała Natalie Portman, Emmę Stone i Meryl Streep, ale szanse na to są zerowe.


Jeszcze jedną ciekawostką jest ograniczona dystrybucja filmu w Polsce. Niby jest na ekranach już drugi tydzień, ale tylko w jednym warszawskim kinie (brawa dla Kinoteki), na ledwie trzech seansach z ograniczonym zainteresowaniem. Na naszym seansie oprócz redakcji wodaiogien były tylko dwie osoby.


No i nie można zapomnieć o rewelacyjnym kocie.

Zwiastun:

Ostatnie posty
Search By Tags
Follow Us
  • Twitter Social Icon
bottom of page