"Wiplala" - uratować kota (ocena 5/10)
Całkiem miło się to ogląda, chociaż wielkiej wartości nie przedstawia.
Produkcja holenderska z 2014 roku.
Dystrybucyjnie zupełnie niepotrzebna - pokazywana na pojedynczych seansach (Warszawa: Praha i Luna). Do telewizji w ramach "Teleranka" (wiem, pewnie już nie ma tej kultowej audycji) jak znalazł.
Amsterdam
Trzyosobowa rodzina: 9-letni Johannes, jego siostra, oraz wiecznie zajęty i nie radzący sobie z wychowaniem ojciec. Mieszkają w Amsterdamie w charakterystycznym dla tego miasta domku.
Krasnal
"Nie jestem krasnalem" podkreśla mały stworek, który pojawia się w kuchni. Znajomość z Johannesem zaczyna słabo, bo od unieruchomienia kota. Potem jest jeszcze gorzej. Wiplala ma magiczne zdolności, ale duży problem z odczarowaniem. Stąd cała rodzina, nie tylko kot, a już za niego wkurzył - każdego kochającego koty widza - Wiplala, ma poważne problemy.
Realizacja
Cudów w tym filmie nie wymyślono, to taka trochę wersja filmów typu SPOILER: "Kochanie zmniejszyłem dzieciaki". Ogląda się to sympatycznie, Wiplala jest nawet fajny, pomysłów brakuje, albo są wtórne, wartości wychowawczej w tym wielkiej nie ma - poza tym że ojciec odkrywa potrzebę zainteresowania dziećmi.
Zwiastun: