"Głusza" - stan fugi (ocena 7/10)
Dystrybucyjna efemeryda, która zdecydowanie zasługuje na uwagę.
Kanadyjski dramat w reżyserii Patricii Rozema. W konwencji kina kobiecego wypada najlepiej.
Chociaż ociera się o kino apokaliptyczne, a nawet sensacyjne.
Pierwowzorem jest powieść Jean Hegland "Into the Forest".
Rodzina na odludziu
Zachód USA. Czasy bieżące. W domu na pustkowiu, oddalonym od miasta o dwa galony paliwa mieszka ojciec z dwoma dorosłymi córkami. Rodzina przeżywa śmierć matki. Jedna z córek zafascynowana tańcem. Druga woli wypadu do miasta, gdzie ma swoja sympatię. Ojciec próbuje utemperować trudne charaktery, szczególnie że zaczyna się dziać coś niepokojącego.
Apokalipsa
Dochodzi do utraty zasilania: przestają działać telefony, paliwo jest na wagę złota, szerzy się przestępczość. Rodzina ma środki do życia, ale na pewien okres. Z czasem ich sytuacja ulegnie jeszcze większemu pogorszeniu.
Gatunki
Przez długi czas wygląda, jakby nie wiadomo było w jakim gatunku chciano ten film zrobić. Owszem są ładne zdjęcia i nić dramaturgiczna, ale zbyt nonszalancko prowadzona fabuła irytuje. Zmienia się to w pewnym momencie i "Głusza" zamienia się w przejmujący dramat o przetrwaniu, trudnych wyborach i siostrzanej miłości.
Koniec
Im dalej tym jest lepiej, pojawia się nawet klimat, a w dodatku bardzo pomysłowo ucięto w pewnym momencie fabułę. Dlatego szkoda, że dystrybucja tego filmu jest tak niszowa (w Warszawie Luna na jednym seansie dziennie), bo już kilka filmów z tym klimacie było i cieszyły się uznaniem i krytyków i publiczności, że wymienię Hell.
Aktorki
Siostry grane przez Ellen Page i Evan Rachel Wood zyskują coraz większą empatię i sympatię widza. I we dwie trzymają ten film przez prawie półtorej godziny.
Oceny
Niestety "Głusza" nie zyskała ani uznania dystrybutora, ani krytyków, przez co pewnie zostanie obrazem zapomnianym. Jedyna pozytywna opinia:
Nie unika pewnych błędów w konstrukcji swojej historii, jednak koniec końców intryguje wyrazistym portretem dwóch sióstr, postawionych w sytuacji granicznej. Jest to ciekawa propozycja, głównie ze względu na wiarygodne bohaterki i sam pomysł wyjściowy, który każe zastanawiać się widzowi "jak ja zachowałbym się w takiej sytuacji".
Pozostałe są raczej słabe:
nie jest w pełni udanym filmem, nie do końca wykorzystuje potencjał powieści Hegland
intrygujący punkt wyjścia rozwija bez wizualnej wyobraźni czy przesadnej głębi
powściągliwość zbliża kanadyjską reżyserkę do letniego dramatu, ale skutecznie oddala od trzymającego w napięciu thrillera - las pochłonął całą nadzieję
ani nie buduje atmosfery grozy, ani też nie kreśli pogłębionych portretów psychologicznych
dysonans między nieskazitelnością przedstawionej rzeczywistości, a narastającą bezsilnością wobec braku prądu, sprawia, iż film staje się po prostu bezsensowny
Zwiastun: