"Wejście smoka!" - bez Bruce Lee (ocena 4/10)
Wykrzyknik na końcu tytułu niestety niweczy nadzieję, że ktoś wpadł na genialny pomysł wprowadzenia tego legendarnego filmu ponownie do kina.
Niestety "Wejście smoka" z wykrzyknikiem to nieporozumienie i idę o zakład, że tylko kinowi maniacy (na przykład tacy, którzy oglądają wszystko co jest wprowadzane) się na ten film wybiorą, a tych którzy zajarzą o co chodzi będzie można policzyć na palcach jednej ręki.
Film zresztą miał już kilka razy przekładaną premierę, co zawsze jest złym prognostykiem. Ostatecznie wprowadzono go na Sylwestra, czyli w okresie posuchy premierowej. Wyzwaniem było wyszukać go w jednym z kin studyjnych.
Kino irańskie co prawda stosunkowo często pojawia się w polskim repertuarze, niekoniecznie w wersji bollywood ("Taxi Teheran" chociażby), ale jednak kulturowo jest na tyle odległe, że trudno to strawić. Perełka w postaci "Dzieci niebios" trafiła się raz i pewnie już się nie powtórzy.
Trzęsienie ziemi
Opowiedzieć fabułę tego filmu to zadanie nie takie proste. Zaczyna się niby zrozumiale: opowieść oficera, który w retrospekcji przekazuje zadanie zbadania przypadku dziwnego samobójstwa w obozie na bardzo dziwnym terenie. Chwilę później mamy jednak ... trzęsienie ziemi, a potem napięcie zamiast rosnąc to spada wikłając się w różne dziwne wątki, a film szaleje z różnorodnością gatunkową. Jest tutaj zagadka z przeszłości, teatr, kino, polityka, magia ...
Gatunki
Pod względem rodzaju to już zupełny misz-masz. Czego tutaj nie mamy? No, akurat bollywood nie mamy ... Ale za to jest kino kryminalne, klimat horroru, dokument z gadającymi głowami.
Nie pomaga to w odbiorze filmu. Zupełnie nie wiadomo po co tam został skomplikowany, bo pewnie udałoby się wyłuskać jakąś ciekawą historię. Ale Hindusi chyba tak mają.
Realizacja
Może i jest to całkiem sprawnie zrealizowane. Zdjęcia są ładne, niezły montaż, trochę popracowali nad muzyką. O aktorstwie trudno cokolwiek powiedzieć, bo nie wiadomo o co pojawiającym się na ekranie postaciom chodzi. Ale realizacja to za mało, żeby uznać film za dobry. Musi mieć jednak jakiś sens, przesłanie, ciekawą historię. A to zostało w Wejściu Smoka z wykrzyknikiem - przekombinowane.