"Firmowa Gwiazdka" - Jimmy Butler (ocena 3/10)
Gdyby to przynajmniej było zabawne ...
Nawet pomysłu na tytułową imprezę nie ma.
Ratują się scenariuszem z tarapatami finansowymi firmy, co wychodzi żałośnie.
Święta
Sam temat jest nawet dobra okazją do żartów. Bo nie ma nic głupszego od tych wigilii pracowych. Zresztą nie tylko pracowych, bo nawet członkowie związku filatelistycznego (bez obrazy) robią sobie własną kolację. W efekcie zwyczaj, który był zarezerwowany dla rodzinnych spotkań został zbezczeszczony pijaństwem z kolegami z pracy, słuchaniem bzdurnych przemówień prezesów i nieszczerymi życzenia osób, które jedynie marzą o podłożeniu świni.
Film
Ale niestety film nie wykorzystuje tego potencjału komediowego. Samo spotkanie przeradzające się w połączenie libacji z orgią zajmuje góra 20% ekranowego czasu, a cała reszta to bardziej komedia o zarządzaniu firmą, którą bohaterowie - rodzeństwo dostali w spadku. Jakoś mało interesujące jest, czy oddział zostanie zamknięty, czy też pracownicy dostaną sowitą nagrodę na koniec roku. Równie mało interesujące jest czy jeden z pracowników przeleci zamówioną prostytutkę, czy też burdelmama ukradnie całej firmie pokaźną kwotę gotówki.
Jennifer Aniston
Mimo wszystko lubię, głównie wizualnie, tą aktorkę. A tutaj dostała najgorsza rolę. Nawet jak na ten słaby film, jej postać jest tak absurdalna i nieśmieszna, że aż boli.
Chicago
Zasada, że jak film dzieje się w Chicago to jest bardzo słabo zadziałała po raz kolejny: TUTAJ i TUTAJ. W "Firmowej gwiazdce" mamy jeszcze to co w Chicago zdecydowanie najgorsze: zawodnika tamtejszych Bulls.
Zwiastun: