"Magiczne święta" - interpretatorka snów (ocena 3/10)
Norweski film familijny uwłaczający inteligencji widza.
Już produkcje prezentowane w telewizyjnym Teleranku cechowały się wyższym poziomem realizacyjnym.
Fabuła
Akcja tego filmu dzieje się na dwóch polach: realnym oraz fantastycznym. I ten realny zasługuje na wzmiankę głównie przez sytuację rodziców głównej bohaterki: mama policjantka zarabia na życie, a ojcu idzie słabo własny biznes. Generalnie muszą stawić czoła problemom finansowymi, co jest źródłem dialogu dobrze oddającego poziom tej produkcji: "chcecie powiedzieć że jesteśmy biedni? nie, tylko nie mamy pieniędzy". Dodatkowo mama w policyjnej pracy ma swojego absztyfikanta i w połączeniu z problemami finansowymi stawia to pod znakiem zapytania ciągłość małżeństwa. Z tego tematu można by zrobić przyzwoita fabułę, nie wiem czy dla dzieci, ale tutaj stanowi tylko zapchajdziurę.
Rycerze
Głównym motywem tej opowieści jest jednak świat, do którego można dotrzeć tajnym przejściem (zamkniętym zresztą). A tam też się nie dzieje za dobrze. Dlaczego to już trudno się zorientować, bo śledzenie tej nielogicznej fabuły momentami sprawia aż ból. Człowiek bardziej marzy żeby się skończyło, a nie żeby coś wyjaśniło.
Realizacyjnie
Pastwić się można długo nad tą produkcją, ale raczej nie ma po co, bo dystrybucja jest ograniczona i zupełnie niezrozumiała (sam siedziałem jak to często bywa w warszawskiej Lunie). W telewizji jeszcze to jakoś ujdzie i może nawet jakieś dziecko wysiedzi na tym gniocie.
Recenzje
Aż dwie, czyli ci co muszą o wszystkim napisać (jak ja):
Wyborcza: Wraz z kolejnymi odwołaniami do wydarzeń sprzed paru lat widz może się poczuć zdezorientowany – bo kto z nas oglądał telewizyjny serial o perypetiach rodzeństwa w Dolinie Rycerzy?
Filmweb: Emocjonalny chłód z jednej strony i klaunowanie z drugiej zabijają dynamikę tej - już i tak dość wątłej - historii. Wszelkie zwroty akcji, wszelkie charakterologiczne wolty wypadają fałszywie, niezasłużenie.
Zwiastun: