"Lion. Droga do domu" - zaginione dzieci w Indiach (ocena 6/10)

Ważny film głównie z powodu tematyki.
Narracyjnie bardzo nierówny.
Realizacyjnie dopieszczony, chociaż nie wszystkie pomysły wypaliły (Nicole Kidman).
Dzieci w Indiach
Kluczowa dla tego filmu jest informacja podczas napisów końcowych o skali zjawiska zaginionych dzieci w Indiach. Już dla tego faktu warto ten film promować. Zapewne dla europejskiego widza podobne sytuacje są nie do pomyślenia. Żeby rodzice nie wiedzieli co się dzieje z ich pociechami: szkoła, telefony, internet, opiekunki. Często godzina bez informacji o miejscu pobytu dziecka zaczyna już niepokoić rodzica. tymczasem w Indiach nikt się tymi dzieciakami nie przejmują. Tak jak bohaterowie filmu wałęsają się całymi dniami, jeżdżą, robią mniej lub bardziej legalne rzeczy (jak brat bohatera). Proszę sobie tylko wyobrazić rozpacz matki, która wieczorem stwierdza brak dwójki swoich synów.
Sunny Pawar
Początek filmu jest dość ciężki. Narracja jest bardzo ogólnikowa, prawie nie ma dialogów. Trochę jest to pokazane oczami małego chłopca. Ciekawy zabieg, ale mocno ryzykowny, bo zwyczajnie może umknąć jakiś szczegół, a film robi się nużący. Ratuje to młody aktor, który dominuje na ekranie przez dobre 30 minut. I autentycznie wzbudza sympatię i współczucie. Mały szkrab zagubiony, bez umiejętności kontaktu.
Narracja
Problem tego filmu w tym, że próbuje przedstawić historię bohatera kompleksowo. To powoduje dużą rozbieżność narracyjną. No bo co innego pokazać tułaczkę kilkuletniego dziecka, a co innego rozterki dorosłego, wychowanego w luksusie faceta. Najczęściej w opiniach o filmie pojawiają się tezy, że pierwsza część OK, ale potem słabo. Albo odwrotnie. Trudno żeby film całościowo się podoba, bo jest bardzo zróżnicowany pod każdym względem. Nawet gatunkowym: kino minimalistyczne, dramat rodzinny, film drogi, łzawy romans, patetyczny finał, czy nawet bollywoodzki klimat. Chyba połączenie tego w jedno udać się nie mogło, więc może nawet jest najlepiej jak mogłoby być.
Nicole Kidman
Dużym błędem było zaangażowanie do jednej z ważnym ról gwiazdy kina. Rozumiem, że osobiście jest zaangażowana, ale wypadła blado. Chciała zapewne zagrać jak "nie gwiazda" i wyszło sztucznie, a wręcz żałośnie. Całego filmu nie zawaliła, bo jest jedynie w epizodach, ale mocno przyczyniła się że druga część jest momentami irytująca.
Filmowo
Pod względem realizacyjnym twórcy stanęli na najwyższym poziomie, żeby uatrakcyjnić tą trudną pod względem filmowym narracją. Przede wszystkim zdjęcia i muzyka są na najwyższym poziomie. Trochę się można przyczepić do montażu, który zapewne był taki celowo, żeby niektórych rzeczy nie dopowiedzieć. Ale w tym też nie ma konsekwencji, bo co chwila widz jest łopatologicznie uświadamiany, gdzie i do którego roku zostaje akcja przeniesiona.
Zwiastun: