"Ederly" - wieś koguta (ocena 6/10)
Piotr Dumała nakręcił film, który da się oglądać.
To drugi przypadek po Sasnalach ("Słońce, które mnie oślepiło" TUTAJ), że twórcy kina niestrawnego, bo taki był poprzedni film Dumały "Las", potrafią się ogarnąć i stworzyć dzieło, może nie specjalnie dynamiczne, ale klimatyczne i z konkretną fabułą.
Historia
Do specyficznej wioski (nazwa Ederly najprawdopodobniej pochodzi od piania koguta) przybywa konserwator zabytków (?). Po zapadnięciu zmroku szuka noclegu u księdza, który ma dać mu również zatrudnienie przy renowacji czegoś w kościele. Z uwagi na późna porę trafia jednak do domu z pokojami dla turystów, gdzie rozpoznają w nim członka rodziny, który opuścił wioskę 20 lat temu. Już punkt wyjścia stanowi więc dla widza zagadka, a fabuła doprowadzi nawet do wątku kryminalnego.
Klimat
Film jest czarno-biały. Jego największą zaletą jest stworzony klimat. Na początku takiej niepewności i tajemniczości, a z czasem wręcz groteski. Jest kilka scen, w których Dumała wykazał dużą zdolność komediową, szczególnie w końcowej fazie śledztwa, podejrzeń, aresztowań.
Zwiastun: