"Creative Control" - magiczne okulary (ocena 5/10)
Amerykańsko-francuski obraz (to dobre określenie) w reżyserii Benjamin Dickinsona, który jest również scenarzystą i odtwarza główną rolę, to pozycja bardzo specyficzna.
Z pewnością znajdzie swoich amatorów, ale raczej furory w kinowej dystrybucji nie zrobi.
Fabuła
Akcja jest bardzo ograniczona, w zasadzie lepiej napisać że to zlepek scen. Przede wszystkim dzieje się w niedalekiej przyszłości, czego wyznacznikiem są nowe technologię: w tym okulary, których istnienie w 2050 roku przewidzieliśmy już w naszej recenzji TUTAJ. Głównym bohaterem jest David, pracownik agencji reklamowej, mocno styrany, uzależniony od alkoholu, proszków, imprez, seksu. Niespecjalnie spełnia się w związku dlatego pożądliwie spogląda na dziewczynę swojego przyjaciela.
Reżyser tak mówi o swoim filmie: "David jest więźniem utopii Google, ponieważ dręczą go problemy znane od wieków. Na wszystko znajduje się jednak sposób: zmartwienia można wyleczyć lekami rozcieńczonymi w e-papierosach, a fantazjom seksualnym dać ujście w bezpiecznym świecie wirtualnej rzeczywistości"
Sceny
Może całościowo nie jest to jakiś wybitny film i trudno się wdrożyć. Ale pojedyncze sceny są wręcz wybitne. Na przykład scena z reklamą to lepsze niż "Między słowami". I głównie dlatego warto ten film obejrzeć. Ale jednocześnie trudno mu prognozować oszałamiającej kariery.
Reżyser: "Życia i siebie nawzajem doświadczają zza monitorów. Zupełnie jak u Antonioniego w latach 60., wszystko wygląda pięknie, ale wyraźnie czegoś brakuje"
Erotyzm
Na uwagę zasługuje również sposób nakręcenia scen erotycznych. Ogólnie realizacyjnie twórcy mieli wiele pomysłów. Już sama idea wykorzystania czerni i bieli było ciekawe. W końcu to film o przyszłości, o technologiach, o nowym świecie. A tutaj stylizowany, jakby akcja działa się w latach 30-tych ubiegłego wieku. Zabieg generalnie korzystny i urozmaica całą opowieść. Bo wskazuje na pewną powtarzalność zjawisk i stosunków międzyludzkich. W końcu za sto lat ludzie też będą się kochać, nienawidzić, dążyć do kariery, chlać i ćpać (może co innego, ale jednak). Reżyser: "zaczęło się od wizji pary kochającej się namiętnie w przestronnej sypialni w lofcie. W kulminacyjnym momencie mężczyzna chwyta telefon i nagrywa miłosny akt, jednocześnie go oglądając i w nim uczestnicząc. Jest zarówno aktorem jak i widzem. Oczywiście gdy tak patrzy na samego siebie, ogląda go jeszcze publiczność"
Cytat:
"Gdy kochałam się z nim było jak z Tobą, wszyscy jesteśmy jednością"
Zwiastun