"Dobra żona" - wojna + rak (ocena 4/10)
- Andrzej
- 24 lis 2016
- 2 minut(y) czytania

Kolejny film z Bałkanów z tematyką nawiązująca do brutalnej wojny w Jugosławii.
Sam temat już mocno zgrany. Dodatkowo akurat ten film wpada w manierę minimalizmu i jest praktycznie nie do oglądania.
A szkoda bo z tematu można było więcej wycisnąć.
Fabuła
Bohaterką jest kobieta, przykładna żona jak wskazuje tytuł już w kwiecie wieku. Pewnego dnia odkrywa kasetę wideo, na którym są nagrane "wyczyny" jej męża w trakcie wojny. Równolegle spada jeszcze jeden cios: rutynowe badanie kończy się ponurą diagnozą.
Motywacje
Nie trudno się domyślić, że połączenie tych dwóch przykrych odkryć jest celowe. Często niestety w życiu wszystko nam się wali na głowę na raz. A dodatkowo choroba nowotworowa ma w pewien sposób nawiązywać do czarnej jugosłowiańskiej przeszłości. Rak ciała i rak nienawiści w jednym stali rzędzie. I w takim podejściu film miał swoją szansę wyróżnić się spośród dziesiątków rozrachunków z bałkańską przeszłością. Nie udało się w powodu formy jaką przyjął reżyser.
Forma
Film jest przeraźliwie nudny. Generalnie na ekranie nic się nie dzieje. Bohaterka wałęsa się z miejsca na miejsce i chyba tylko jasnowidz jest w stanie odczytać jej intencje. Każdy w miarę normalny widz (bo są też tacy, którzy uwielbiają jak w filmie nic się nie dzieje) ma dość tego po 20 minutach oglądania. Główna bohaterka ani nie budzi sympatii, ani też współczucia - jest zwyczajnie obojętna i najchętniej człowiek wyszedłby z kina żeby popatrzeń na normalny, a nie wyimaginowany świat.
Zachwyty
Jak w przypadku każdego krytykowanego filmu warto również oddać głos tym, którym się podobało. A nuż to oni mają rację:
Kameralny, świetnie opowiedziany film, ze znakomitą rolą słynnej serbskiej aktorki Mirjany Karanović.
Wyciszona i słodko-gorzka kronika z pożycia małżeńskiego, które jednak od czasów zamierzchłych jest rodzaju męskiego.
Subtelny, ale przejmujący i gęsty obraz społeczności, która żyje w lęku.
Warto obejrzeć ten film, bo oprócz tego, że porusza ważne tematy, to robi to w sposób subtelny w formie, ale jakże mocny w przekazie. Dociera dzięki temu tam, gdzie dotrzeć powinien.
A drugiej strony:
Mogło być ciekawym spojrzeniem na rodzinne rozdrapywanie ran wojskowej przeszłości, odkrywanie prawdziwej twarzy człowieka, z którym dzieli się życie i feministycznym manifestem kobiecej siły. Pozostał chaos i niespełnione nadzieje.
Sprawdza się jako portret skonfundowanej kobiety - w czym zasługa dobrego aktorstwa Karanovic - i jest ciekawy jako obraz patriarchalnego społeczeństwa, ale sama historia opowiadana jest rozwlekle i rozlewnie, w telenowelowej stylistyce, ze statycznymi, często czysto informacyjnymi dialogami. (Mossakowskiemu się nawet nie specjalnie spodobało)
Zwiastun: