top of page

"Przełęcz Ocalonych" - ideał (ocena 10/10)


Pojawiały się wątpliwości, czy jakikolwiek film uzyska maksymalną ocenę i właśnie nadeszła ta wiekopomna chwila.

Zasługa to nie tylko faktu, że już po kilku minutach na ekranie "ogień". Mel Gibson zapracował na tą ocenę każdą minutą filmu.


Alkoholizm


Gibson już w pierwszej sekwencji puszcza do widza oko. Dziesięcioletnie reżyserskie milczenie, ostracyzm środowiska, skandale i problemy. Jakim geniuszem filmowym musi być jeżeli mimo to wszystko tworzy takie filmy.

Alkoholizm weterana I wojny jest po części zrozumiały. Ale jego wychowanie dwóch synów i stosunek do żony pozostawia jeszcze więcej do życzenia. I to właśnie traumatyczne przeżycia z dzieciństwa ukształtują jego syna Desmonda.

Ojciec pamiętający swoją wojnę alergicznie reaguje na decyzje synów. Ale już determinacja młodszego dziwi nawet współczesnego widza.


Desmond

Chłopak bowiem jest pacyfistą i odmawia nawet dotknięcie karabinu. A mimo wszystko decyduje się na służbę. Chcę jechać służyć ojczyźnie pomagając jako sanitariusz. Musi się to spotkać z reakcją, zarówno przełożonych, a także kolegów z oddziału. Ale Desmond swoją determinacją dopina swego.

Zanim jednak dojdzie do konfliktu wywołanego protestem chłopaka odnośnie szkolenia w zakresie obsługi karabinu, Mel Gibson serwuje widzowi zabawną komedię. Postać sierżanta zajmuje widza na dobrych parę minut i daje oddech przed tym co go czeka w drugiej połowie filmu.

Patos i masakra

Scena wojenna (blisko godzinna z przerwami na nocne rozważania) należy do najlepszych w historii kina, dystansuje nawet słynna scenę z Szeregowca Ryana. Oczywiście Mel Gibson nie oszczędza widza i serwuje krwawą masakrę. Z ekranu wylewa się też patos i absolutny brak logiki. To nie mogło się wydarzyć w rzeczywistości powie każdy inteligentny widz. Ale jednak wydarzyło się. Gibson nawet nie umieszcza prostackiej tablicy że film jest oparty na faktach. Jak ktoś nie wie, to niech się potem dziwi.

Religia

Niezwykle ważnym aspektem filmu jest światopogląd głównego bohatera. Gibson nie waha się grać tutaj na nerwach całego środowiska filmowego, który unika tego jak ognia (nomen omen). Scena w której cały oddział czeka aż Doss zakończy modlitwę jest takim prztyczkiem do ateistycznego środowiska. Może to oczywiście przeszkodzić Gibsonowi w laurach, ale stworzył dzieło tak wybitne, że brak kluczowych Oscarów byłoby kompromitacją Akademii.


Gibson o filmie

  • Gdy Ameryka dołączyła do II wojny światowej, a młodzi ludzie zaczęli zgłaszać się do służby wojskowej, Desmond został postawiony przed nie lada dylematem – był gotów służyć, jak każdy inny chłopak z jego pokolenia, jednakże przemoc kłóciła się z jego moralnymi i religijnymi przekonaniami. Odmawiał nawet dotykania broni. Desmond przeszedł z tego powodu prawdziwe piekło, jednak nie ugiął się pod naporem prześladowców i wytrwał w swoich wartościach.

  • Następnie trafił w sam środek wojennego piekła, uzbrojony wyłącznie we własną wiarę, by zostać ostatecznie uznanym za jednego znajwiększych bohaterów wojennych wszech czasów.

  • Desmond Doss był kimś szczególnym. Nie ma zbyt wielu osób, które potrafiłyby dokonać tego co on. Skromność, którą wykazał przy omawianiu swych wojennych czynów, świadczy jeszcze bardziej o jego wyjątkowym charakterze.

  • Prawda jest taka, że Desmond odmawiał przez lata wszystkim chętnym do nakręcenia filmu na podstawie jego historii. Nalegał, że „prawdziwymi bohaterami” są ci, którzy zostali zakopani w ziemi.

  • Uznałem, że w dzisiejszym kinie, w którym najważniejsi są fikcyjni „superbohaterowie”, warto celebrować czyny prawdziwego bohatera.

Zwiastun:

Ostatnie posty
Search By Tags
Follow Us
  • Twitter Social Icon
bottom of page