"Plac zabaw" - dramat w sześciu aktach (ocena 8/10)
Do kin wchodzi film znakomicie zrealizowany z szokującą sceną końcową.
"Plac zabaw" był prezentowany podczas Warszawskiego Festiwalu Filmowego i wzbudził olbrzymie kontrowersje. Część widzów nie jest w stanie wytrzymać do końca seansu. Na WFF nastroje złagodniały po spotkaniu z twórcami. Bo jak można mieć do nich pretensje, jak ukazali prawdziwą historię i jeszcze twierdzą, że ją złagodzili. ale widzowie kinowi takiej możliwości nie mają i nie wróżą filmowy popularności. A szkoda, bo to świetne dzieło również pod względem filmowym.
Zasłużona nagroda za najlepszy debiut reżyserski w Gdyni dla Bartosza M. Kowalskiego. To fascynujące, że tak dojrzały film nakręcił debiutant.
Uczniowie
Gabrysia, Szymek i Czarek. Uczniowie tej samej szkoły:
Gabrysia - dziewczyna z dobrego domu, lekka nadwaga i dziwne zachowanie np. picie wrzątku
Szymek - opiekuje się sparaliżowanym chłopcem
Czarek - dziecko z biednego domu, nieprzyjemny starszy brat.
Po zapoznaniu osobno z bohaterami ich losy krzyżują się podczas ceremonii zakończenia roku szkolnego (Gabrysia odbiera nagrodę, Czarek robi zdjęcia), a potem akcja przenosi się poza mury szkolne. I dopiero tam zaczyna być "mocno".
Wrażenia
Zanim zacznie się akcja, która determinuje cały film należy zwrócić uwagę na świetną realizację, o której się później zapomina, z uwagi na przede wszystkim ostatnią scenę. Świetne są dialogi, rewelacyjne zdjęcia i w ogóle pomysły operatorskie (to właśnie sposób filmowania miażdży w scenie finałowej), a nader wszystko należy pochwalić trójkę młodych aktorów: Michalinę Świstuń, Nicolasa Przygodę i Przemysława Balińskiego, a w ostatniej scenie: Patryka Świderskiego.
Gus Van Sant nie powstydziłbym się tego filmu. Wielkie brawa dla P. Bartosza.
Szok
Ostatnia scena to jest szok, tak mocnej nie było chyba w polskim kinie. To jednak powoduje, że wielu osobom zwyczajnie trzeba ten film odradzać. Mam nadzieję, że Kowalski wykaże swoje zdolności reżyserskie również w mniej kontrowersyjnym temacie.
Zwiastun: